Senyszyn: kogo razi zimny Lech?
Dodano:
"Kampania reklamowa z zimnym Lechem była przygotowywana na długo przed smoleńską katastrofą. Światło dzienne ujrzała po. I rozpętała burzę" - pisze na swoim blogu eurodeputowana SLD Joanna Senyszyn, komentując fakt, iż po protestach polityków PiS kampania piwowarska zdecydowała się usunąć reklamę piwa Lech spod Wawelu. "Czy gniew na rzekome bezczeszczenie pamięci nieżyjącego prezydenta Lecha Kaczyńskiego dotyczy nazwy piwa, zalecanej temperatury picia czy lokalizacji billboardu?" - zastanawia się eurodeputowana.
"Lech to marka, która ma swoją renomę i niebagatelną wartość. W odróżnieniu od byłego prezydenta, budzi wyłącznie pozytywne emocje. Zwłaszcza wśród piwoszy. Nikt przy zdrowych zmysłach nie mógłby żądać jej zmiany. Nadawanie czyjegoś imienia jest słusznie poczytywane za dowód uznania, szacunku, pamięci. Tak jest w przypadku nazw ulic, placów, lotnisk, a ostatnio – ochrzczenia imieniem Lech nowonarodzonego syna europosła Kowala" - pisze Senyszyn rozważając co w reklamie zirytowało polityków PiS. "Piwo pije się oczywiście zimne, chyba że grzane. Nikt przy zdrowych zmysłach nie nawołuje do picia ciepłego. Tym bardziej nie łączy zimnego trunku z jakimkolwiek nieboszczykiem. Tak, jak z umarłymi nie łączy zimnych nóżek. Takie skojarzenia dowodzą chorej wyobraźni i wybitnie złej woli" - dodaje posłanka.
"Słusznie powiedział rzecznik Kampanii Piwowarskiej: Nie możemy pozwolić, by osoby, które mają chamskie skojarzenia, zawłaszczyły naszą markę. A jednak pozwolili i reklama spod Wawelu zniknęła. Kampania skapitulowała w nadziei, że ataki i groźby ustaną. Najwyraźniej uwierzyli, że powodem nagonki była jedynie lokalizacja. Zdaniem samozwańczych obrońców pamięci Lecha Kaczyńskiego – skandaliczna, naganna, obrazoburcza" - dodaje eurodeputowana.
"Słusznie powiedział rzecznik Kampanii Piwowarskiej: Nie możemy pozwolić, by osoby, które mają chamskie skojarzenia, zawłaszczyły naszą markę. A jednak pozwolili i reklama spod Wawelu zniknęła. Kampania skapitulowała w nadziei, że ataki i groźby ustaną. Najwyraźniej uwierzyli, że powodem nagonki była jedynie lokalizacja. Zdaniem samozwańczych obrońców pamięci Lecha Kaczyńskiego – skandaliczna, naganna, obrazoburcza" - dodaje eurodeputowana.
Senyszyn uważa jednak, że radość browaru jest przedwczesna. "Kto zaręczy, że za chwilę nie usłyszymy o szkodliwości samego sloganu: Spragniony wrażeń? Zimny Lech. Zdaniem wypaczonych umysłów, umieszczony na dworcu w Poznaniu czy Gdańsku, może szyderczo nakłaniać do odwiedzenia wawelskiej krypty byłego prezydenta. I co wtedy?" - pyta ironicznie Senyszyn. "Pierwszą bitwę o Lecha wygrali ludzie mający chore skojarzenia. Podejrzewający o złe zamiary wszystkich, którzy nie są z nimi" - dodaje eurodeputowana.
arb