Steinbach: wypędzeni wybrali pokój zamiast wojny
Westerwelle, który jesienią zeszłego roku zablokował kandydaturę Steinbach do rady fundacji poświęconej upamiętnieniu wysiedleń, został w Stuttgarcie wybuczany przez kilku uczestników uroczystości. Steinbach oświadczyła jednak, że jego obecność jest "dobrym sygnałem". - Gdyby 5 sierpnia 1950 r. wypędzeni ze stron ojczystych zdecydowali się na inną drogę, drogę przemocy, Niemcy wyglądałyby dziś inaczej - powiedziała Steinbach w swoim przemówieniu. - Wypędzeni zdecydowali się jednak na drogę pokoju i współistnienia - dodała.
Według Steinbach "ani jedno zdanie i żadna sylaba pierwszej wspólnej deklaracji wypędzonych ze stron ojczystych nie mówi o nienawiści wobec sąsiednich narodów Niemiec", za to postuluje się wsparcie starań o budowę zjednoczonej Europy. Nazwała dokument "moralnym fundamentem". Steinbach przypomniała też o niezrealizowanej nadal inicjatywie drugiej izby niemieckiego parlamentu, Bundesratu, sprzed kilku lat, by 5 sierpnia ustanowić narodowym dniem pamięci o ofiarach wypędzeń. Ustanowieniu takiego święta przeciwny jest jednak przewodniczący Bundestagu. Jak powiedział w radiu RBB, nie przyczyniłoby się to do wyczulenia świadomości publicznej na temat wypędzeń.
Według szefowej BdV niebawem Instytut Historii Współczesnej w Monachium opublikuje opracowanie dotyczące uwikłania założycieli organizacji wypędzonych w reżim narodowosocjalistyczny. Jak mówiła, także w BdV - tak jak we wszystkich organizacjach społecznych młodej RFN - byli ludzie powiązani z reżimem nazistowskim. - BdV chce przejrzystości i otwartości Ale jedno jest pewne: Nazistowskie albo ekstremistyczne poglądy nigdy nie znalazły miejsca w polityce naszego związku - zaznaczyła Steinbach.
60 lat po ogłoszeniu Karty Niemieckich Wypędzonych historycy i komentatorzy są podzieleni w ocenie tego dokumentu. Krytycy wskazują, że w jego krótkim tekście ani słowem nie wspomniano o zbrodniach nazistowskiej i wywołanej przez Niemcy II wojnie światowej. Mówi ona jedynie o "bezgranicznych cierpieniach, jakie były udziałem ludzkości, szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu". Karta wzywa również "narody świata", by poczuwały się do "współodpowiedzialności za wypędzonych ze stron ojczystych, jako tych, których niedola tego czasu dotknęła najbardziej". Nie wspomniano o pojednaniu i zażądano, by "prawo do stron ojczystych" zostało urzeczywistnione i uznane jako podstawowe prawo ludzkości.
PAP, arb