Kwadratowe jaja po Smoleńsku i brednie o sztucznej mgle
Dodano:
- To choroba, która objawia się poważną gorączką umysłową i powoduje, że ludzie zaczynają bredzić na temat katastrofy smoleńskiej - tak o rozprzestrzenianiu się wirusa "Smoleńsk" opowiada "Rzeczpospolitej" Janusz Korwin-Mikke. - Ludzie szukają w tym wszystkim kwadratowych jaj. Gdyby nie to, że dotyczy to wypadku, można byłoby ryczeć ze śmiechu. To nie zasługuje na żadną poważną analizę - dodaje polityk.
Janusz Korwin-Mikke pisał na swoim blogu o grypie smoleńskiej i groźnym wirusie "Smoleńsk. Dziś w "Rzeczpospolitej" tłumaczył, na czym ta choroba polega i jak bardzo jest niebezpieczna. - To bardzo groźne zjawisko, bo ulegają mu naprawdę potężne umysły. Oczywiście przejdzie im za jakieś trzy czy cztery miesiące - mówi Korwin-Mikke.
Choroba polega na tworzeniu teorii spiskowych dotyczących kwietniowej katastrofy. Szczególnie tych, dotyczących zaangażowania w nią Rosjan, którym rzekomo zależało na śmierci Lecha Kaczyńskiego. Jako przykład polityk podaje przekonanie ludzi z grupy Ronina, którzy twierdzą, że Rosjanie specjalnie wytworzyli sztuczną mgłę na lotnisku, by zabić byłego prezydenta, bądź opóźnić jego przyjazd na uroczystości katyńskie. - Myśl, że Rosjanie robią ogromną operację, aby prezydent spóźnił się trzy godziny na uroczystość, świadczy o naprawdę ciężkim schorzeniu - komentuje.
Prezes partii Wolność i Praworządność podkreśla, że w teorie spiskowe nie wątpi, bo spiski istnieją. - Jak słusznie zauważył o. Tadeusz Rydzyk, gdyby Rosjanie chcieli zrobić coś takiego, to nie u siebie, żeby nie było podejrzeń - mówi. - Natomiast to, to kompletny absurd. Jeżeli kogoś podejrzewać, to ewentualnie ludzi związanych z WSI. Kaczyński nie ujawnił aneksu do raportu i mógł ich szantażować wiadomościami z tego dokumentu. Rosjanie nie mieli w tym żadnego interesu.- podsumowuje Korwin-Mikke.
"Rzeczpospolita", up
Choroba polega na tworzeniu teorii spiskowych dotyczących kwietniowej katastrofy. Szczególnie tych, dotyczących zaangażowania w nią Rosjan, którym rzekomo zależało na śmierci Lecha Kaczyńskiego. Jako przykład polityk podaje przekonanie ludzi z grupy Ronina, którzy twierdzą, że Rosjanie specjalnie wytworzyli sztuczną mgłę na lotnisku, by zabić byłego prezydenta, bądź opóźnić jego przyjazd na uroczystości katyńskie. - Myśl, że Rosjanie robią ogromną operację, aby prezydent spóźnił się trzy godziny na uroczystość, świadczy o naprawdę ciężkim schorzeniu - komentuje.
Prezes partii Wolność i Praworządność podkreśla, że w teorie spiskowe nie wątpi, bo spiski istnieją. - Jak słusznie zauważył o. Tadeusz Rydzyk, gdyby Rosjanie chcieli zrobić coś takiego, to nie u siebie, żeby nie było podejrzeń - mówi. - Natomiast to, to kompletny absurd. Jeżeli kogoś podejrzewać, to ewentualnie ludzi związanych z WSI. Kaczyński nie ujawnił aneksu do raportu i mógł ich szantażować wiadomościami z tego dokumentu. Rosjanie nie mieli w tym żadnego interesu.- podsumowuje Korwin-Mikke.
"Rzeczpospolita", up