Miller: burmistrz Zgorzelca poradził sobie świetnie. Burmistrz Bogatyni - nie
Dodano:
Minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller pochwalił burmistrza Zgorzelca za sposób poradzenia sobie z powodzią. Jednocześnie skrytykował burmistrza Bogatyni za brak stanowczości. Sprawa ma polityczne drugie dno - Andrzej Grzmielewicz, burmistrz Bogatyni, to samorządowiec związany z PiS, z kolei Rafał Gronicz, burmistrz Zgorzelca, to szef lokalnych struktur PO.
- Bardzo byłem ujęty skutecznością i profesjonalnym postępowaniem burmistrza Zgorzelca, to że Zgorzelec tak wygląda, to zasługa skutecznego działania władz miasta. W Bogatyni chyba tego zabrakło - ocenił Jerzy Miller, który w niedzielę wizytował zalane przez wezbrane wody rzeki tereny. Burmistrzowi Bogatyni zarzucał m.in. fakt, że nie zadzwonił do piekarzy mimo, że obawiał się o brak chleba w mieście. Miller nie jest również przekonany, czy Grzmielewicz na czas przekazał informację o obfitych opadach mieszkańcom miasta.
Grzmielewicz broni się, że niewiele mógł zrobić. – Woda zmiotła wszystko, co było na jej drodze. Nie można porównywać sytuacji w Zgorzelcu i Bogatyni. Burmistrz Zgorzelca miał o jeden dzień więcej na przygotowania. Tam wylała inna rzeka. A to, co się stało w Bogatyni, stało się w ciągu godziny – tłumaczył.
"Rzeczpospolita", arb
Grzmielewicz broni się, że niewiele mógł zrobić. – Woda zmiotła wszystko, co było na jej drodze. Nie można porównywać sytuacji w Zgorzelcu i Bogatyni. Burmistrz Zgorzelca miał o jeden dzień więcej na przygotowania. Tam wylała inna rzeka. A to, co się stało w Bogatyni, stało się w ciągu godziny – tłumaczył.
"Rzeczpospolita", arb