Tusk: tablica to gest dobrej woli. Jeśli krzyż zostanie, nie będzie dramatu
Dodał jednocześnie, że trudno od niego oczekiwać "trafnych diagnoz co do zachowania naprawdę niedużej grupy ludzi, jeśli chodzi o tych najbardziej zdeterminowanych, a czasami fanatycznych ludzi, którzy wokół krzyża próbują wytworzyć atmosferę narodowych emocji i narodowego konfliktu". - Warto wreszcie stanowczo powiedzieć, że służby państwowe, prezydent, władze miasta nie są od tego, żeby wykonywać oczekiwania nawet najbardziej zaangażowanych grup ludzi, ponieważ te oczekiwania są bardzo sprzeczne. Niektórzy chcą jednego rozwiązania, inni drugiego. Od tego jest demokratycznie wybrana władza, w tym przypadku prezydent państwa i prezydent miasta, żeby rozstrzygać te problemy i podejmować decyzje. One nie wszystkim będą się podobały - wyjaśnił Tusk. Jak dodał, "z całą pewnością rozwiązanie tego problemu nie jest po to, żeby kilku posłów z PiS-u miało satysfakcję, tylko żeby godnie upamiętnić to miejsce, żeby w końcu zakończyć ten momentami żenujący spektakl".
Premier nazwał "bardzo przesadzoną" atmosferę w mediach, że na Krakowskim Przedmieściu jest "prawie przedsionek wojny domowej". - Namawiam do nabrania dystansu i zdroworozsądkowego spojrzenia na to. ale na pewno trzeba krok po kroku sprawę kończyć - dodał szef rządu.
Jego zdaniem "trudno się czepiać tej decyzji" o wmurowaniu tablicy, bo - jak ocenił szef rządu - "na pewno idzie w stronę, której oczekują najbardziej przejęci całą sytuacją". - Mam nadzieję, że wszyscy odbiorą to jako znak dobrej woli, a nie jako coś, co ma prowokować kolejne zdarzenia - powiedział premier. Premier opowiedział się też za przeniesieniem krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego, ale dodał jednocześnie, że "nie widzi żadnego dramatu, kiedy krzyż tam stoi, ludzie podchodzą i się modlą".
PAP, arb