Sikh skarży polską Straż Graniczną
Shaminder Puri jest obywatelem Wielkiej Brytanii pochodzenia hinduskiego. W latach 60. studiował w Polsce, ma tu wielu przyjaciół i dobrze posługuje się naszym językiem. Jest ekspertem wielu międzynarodowych organizacji i stowarzyszeń. W latach 90. był dyrektorem unijnego programu finansowego. Z racji tych obowiązków dużo podróżował po świecie. W zeszłym roku na Okęciu, podczas kontroli bezpieczeństwa, został poproszony o zdjęcie z głowy turbanu. "Zdarzyło mi się to po raz pierwszy od 40 lat, nigdy wcześniej nie spotkało mnie coś takiego na żadnym lotnisku na świecie" - podkreślił w specjalnym oświadczeniu. Przez wyznawców sikhizmu takie żądanie uznawane jest za publiczną zniewagę. W grudniu Sikh został ukarany 500 zł grzywny za "niestosowanie się do poleceń funkcjonariuszy" i "utrudnianie kontroli bezpieczeństwa".
Jak relacjonuje to Shaminder Puri, gdy przed bramką kontrolną odłożył na bok laptop, teczkę, kurtkę, pasek, zegarek, buty i wszelkie inne metalowe przedmioty, przeszedł przez bramkę w bieliźnie, spodniach, koszuli i turbanie, alarm w bramce nie odezwał się. Mimo to funkcjonariusz Straży Granicznej kazał mu zdjąć turban. Gdy sikh płynną polszczyzną wytłumaczył, że nie pozwalają na to względy religijne i zaproponował, by jego turban poddać kontroli manualnej, strażnik ponowił żądanie. Miało chodzić o to, by sprawdzić, czy w zwojach turbanu nie ma ukrytych materiałów wybuchowych. Lotniskowe procedury na świecie pozwalają sprawdzić to w ten sposób, że sikh własnymi rękami dotyka materii nakrycia głowy, a strażnik specjalnym czujnikiem sprawdza potem jego dłonie.
Puri interweniował w tej sprawie m.in. u ambasadora RP w Indiach, komendanta głównego Straży Granicznej i w innych instytucjach - praktyka jednak nie zmieniła się. Mężczyzna postanowił więc pozwać Straż Graniczną do Sądu Okręgowego w Warszawie. Zachowanie funkcjonariuszy uznał za naruszające jego godność i wolności religijne. Domaga się przeprosin, nakazania Straży Granicznej stosowania praktyk zgodnych z normami innych państw UE, respektujących godność sikhów, oraz 30 tys. zł na rzecz fundacji pomagającym dzieciom chorym na białaczkę.
Pozew został przesłany do sądu przez reprezentującą sikha pro bono kancelarię prawną Wardyński i Wspólnicy. Wspiera ich Helsińska Fundacja Praw Człowieka. - Chciałbym, aby moja sprawa doprowadziła do należytego poszanowania praw wszystkich sikhów, coraz częściej odwiedzających Polskę lub w niej mieszkających. Aby funkcjonariusze SG nauczyli się, jak właściwie postępować z osobami noszącymi turban. Z przerażeniem stwierdziłem, że z innymi sikhami Straż Graniczna postępuje tak samo - wyjaśnił Shaminder Puri. - Zanim funkcjonariusze SG nakażą jakiemukolwiek sikhowi zdjąć turban, to powinni wykorzystać wszelkie możliwości kontroli. Jeżeli użycie skanerów oraz kontrola manualna nie wyeliminują zagrożeń, dopiero wtedy można żądać zdjęcia turbanu - w ostateczności - dodała Karolina Rusiłowicz z HFPC.
"Nakrycie głowy w postaci turbanu składa się z wielu zwojów materiału, tworzących przedmiot na tyle masywny i wielowarstwowy, iż z łatwością może posłużyć do ukrycia plastikowych noży, niemetalowych elementów urządzeń wybuchowych i innych rzeczy mogących stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego" - napisała w odpowiedzi na zarzuty Straż Graniczna. Zaznaczono też, że zgodnie ze stanowiskiem Urzędu Lotnictwa Cywilnego "przepisy z zakresu ochrony lotnictwa cywilnego nie przewidują możliwości odstępstw od poszczególnych elementów kontroli ze względu na noszone przez podróżnych nakrycia głowy".
PAP, arb