PSL nie poprze Hanny Gronkiewicz-Waltz
Sam Piechociński - który ubiegał się o fotel prezydenta stolicy w wyborach 2002 r. - nie pali się jednak do kandydowania. - To nie są moje wybory - stwierdził polityk. Jak tłumaczy, jest teraz zbyt zajęty w Sejmie, żeby angażować się w kampanię wyborczą. Przypuszczenia, jakoby kandydatem PSL na prezydenta Warszawy miał być Piechociński, dementuje także szef sztabu wyborczego mazowieckiego PSL Artur Andrysiak. - Na pewno nie będzie to Janusz Piechociński. Prowadzimy jeszcze ostatnie rozmowy z kilkoma osobami, są to politycy PSL, ale raczej samorządowcy - zaznaczył.
Według Andrysiaka, PSL zamierza także wystawić w tegorocznych wyborach samorządowych swoją listę do stołecznej Rady Miasta i niewykluczone, że otwierałby ją właśnie kandydat ludowców na prezydenta Warszawy. Jak dodał, PSL liczy w stolicy na co najmniej kilkuprocentowe poparcie. Jego zdaniem bowiem, z roku na rok w Warszawie rośnie poparcie dla Stronnictwa.
Piechociński zwraca uwagę, że tam, gdzie nie wystawia się kandydata, ani nie tworzy listy wyborczej zamiera życie partyjne. - Ludzie się odzwyczajają, od tego, że wybory raz na cztery lata są po to, żeby zaistnieć, pokazać się, przygotować listy, zbudować program - wylicza. Innym pozytywem wystawienia kandydata, na który zwraca uwagę poseł jest przyciąganie do partii nowych ludzi. - Kilkaset osób zaangażowanych w moją kampanię w 2002 r. na stałe zostało w PSL - podkreśla. Wybory 2002 r., gdy w stolicy startował Piechociński, były ostatnimi wyborami samorządowymi, w których PSL wystawiło kandydata. Piechociński zwraca uwagę, że walka o Warszawę będzie tak naprawdę nie tyle ścieraniem się konkretnych osób, co szyldów partyjnych, które za nimi stoją.
PAP, arb