Prezydent Łukaszenka atakuje Rosję
Rosyjskiemu biznesowi zarzucił, że sponsoruje białoruską opozycję. Oświadczył, że niedawno zatrzymano kuriera, który przewoził z Rosji na Białoruś 200 tys. dolarów. Według prezydenta rosyjskie pieniądze dla białoruskiej opozycji są przekazywane także przez trzecie kraje. Według niego w Polsce, na Litwie i w Niemczech powstały ośrodki do finansowego wspierania opozycji na Białorusi. Zdaniem Łukaszenki w wyborach prezydenckich 19 grudnia opozycja może liczyć na wsparcie maksymalnie 150 tys. ludzi. - Ilu oni mają zwolenników? Mamy wykazy ich wszystkich. 400 osób - to oddział bojowy, na demonstracjach i mityngach jest ich z 800, a w wyborach mogą liczyć maksimum na 100-150 tysięcy ludzi - powiedział.
Krytykował też politykę energetyczną Kremla wobec jego kraju. Zapowiedział, że jeżeli Rosja postawi zbyt wygórowane warunki dostaw surowców energetycznych, "Białoruś zapełni rurociągi skroplonym gazem, a ropę naftową będzie przewozić wagonami". - Na kolana nas nie rzucą - dodał. Według jego słów Ukraina i Białoruś zbudują terminale dla gazu skroplonego, który kupią od Kataru i Norwegii po niższej cenie niż Gazprom żąda za gaz ziemny. Przypomniał, że Białoruś "już sprowadziła z Wenezueli 4-5 mln ton ropy wysokiej jakości". - Jutro wybudujemy rurociąg do krajów bałtyckich. Będziemy sprowadzać ropę przez Rygę, Wilno, Odessę - dodał.
Białoruski prezydent nawiązał też do rozmów na temat wykorzystania rurociągu Odessa-Brody. Oskarżył Rosjan, że blokują wykorzystanie tej rury. - Nasz sojusznik i brat mówi "nie". Nie i koniec - skomentował podejście Rosjan. Przypomniał jednocześnie Rosjanom, że nowoczesny, zmodernizowany przez Mińsk system obrony przeciwlotniczej chroni również rosyjską przestrzeń powietrzną, a na terytorium Białorusi znajdują się rosyjskie radary. Wypomniał, że Białoruś za rosyjskie bazy wojskowe nie dostaje pieniędzy, w przeciwieństwie do Ukrainy, której Rosja płaci za stacjonowanie na Krymie Floty Czarnomorskiej.
zew, PAP