Czarnecki: Tusk sepleni. Mówiąc Irlandia - myślał o Islandii
Dodano:
"Wszyscy myśleli, że Donald Tusk mówił, że Polska ma być drugą Irlandią. Cóż za bzdura! Został kompletnie źle zrozumiany. Facet sepleni i tak naprawdę mówił nie o Irlandii, ale o… Islandii" - kpi na swoim blogu eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki.
Czarnecki zauważa, że zmiana jednej litery każe zweryfikować oczekiwania względem rządu PO-PSL. "Niepotrzebnie więc oczekujemy od niego irlandzkiego cudu finansowego, masowych zagranicznych inwestycji czy niskich podatków dla przedsiębiorców. Tak naprawdę dla lidera PO wzorem jest też wyspa, ale ze stolicą w Rejkiawiku, a nie w Dublinie. Islandia wpycha się teraz do bram Unii Europejskiej, widząc w UE jedyną niezastąpioną receptę na wszelkie problemy gospodarcze. Czyli wypisz, wymaluj jak liderzy Platformy przed rokiem 2004 i naszym akcesem do Unii" - ironizuje Czarnecki. Zdaniem Czarneckiego Islandię do Polski upodabnia również sytuacja finansów publicznych.
Eurodeputowany ostrzega jednak, że zmiana Polski w Islandię może być groźna dla Tuska. "W zeszłym tygodniu w tym odległym kraju zdecydowano o postawieniu przed sądem byłego premiera Geira Haarde i trzech członków jego rządu. Jedynym powodem był fakt, że gdy pan premier i jego ekipa sprawowali władzę doszło do kompletnego załamania się finansów państwa. Zero korupcji, zero nepotyzmu - tylko polityczno-ekonomiczna nieodpowiedzialność. Cóż, w tym sensie Polska powinna się stać drugą Islandią: takie rozliczenia są niezbędne, nie tylko ku przestrodze przyszłych premierów, ale też żeby wystawić rachunek za trzy lata gry w piłkę, bez żadnej refleksji nad tym, co dzieje się w państwowych finansach" - zauważa Czarnecki.
arb