Kaczyński vs Giertych - 14 świadków w sprawie o "haki"
Na wniosek prawnika Giertycha (który sam dziś jest adwokatem) sąd wezwał byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, byłego wicepremiera Andrzeja Leppera, byłego szefa klubu LPR Wojciecha Wierzejskiego, a także krakowskich prokuratorów Marka Wełnę i Wojciecha Miłoszewskiego (ten ostatni zapoznawał J. Kaczyńskiego - wówczas posła i członka Rady Bezpieczeństwa Narodowego - z aktami śledztwa w sprawie mafii paliwowej).
Powodem procesu są wypowiedzi Giertycha ze stycznia tego roku, gdy mówił, że jednym z powodów, dla których wyszedł z koalicyjnego rządu PiS-Samoobrona-LPR było, że Kaczyński "zbierał haki" na konkurencyjnych polityków. Miał - według Giertycha - m.in. na głos zastanawiać się, jak zareaguje Grzegorz Schetyna, gdyby aresztować jego żonę. Według Giertycha, forma zbierania "haków" na Donalda Tuska "była obrzydliwa", a dane te dotyczyły spraw "bardzo odległych, z przeszłości". Według niego, wszyscy politycy PO mieli założone teczki przez PiS.
- To są kłamstwa, nie mające faktycznych przesłanek - odpowiadał wtedy Kaczyński. - Nie było żadnych teczek, nie było żadnych akcji ad personam wobec kogokolwiek - zapewniał szef PiS, zapowiadając pozew wobec Giertycha. Także wtedy Giertych zapowiedział, że pozwie Kaczyńskiego za zarzut kłamstwa. - Domagam się przeprosin za jego skandaliczną i bezczelną wypowiedź, jakobym kłamał - powiedział Giertych i zapowiadał, że będzie to "sąd nad PiS-em".
W efekcie sąd prowadzi dwa oddzielne procesy w całej sprawie - jeden z pozwu Giertycha (odroczony do grudnia) i drugi - w którym to Giertych jest pozwany przez Kaczyńskiego. W obu sprawach powodowie domagają się od swych adwersarzy publikacji przeprosin w mediach - koszt takich przeprosin może wynieść kilkaset tysięcy złotych.
We wtorek prowadzący ten drugi proces sędzia Tomasz Gal zdecydował, że na styczeń wezwani zostaną świadkowie, o których wnosi Jarosław Kaczyński. Świadkowie Giertycha będą wzywani w kolejnych terminach. Sąd zapoznał się też z dostarczonymi przez stacje telewizyjne wypowiedziami Giertycha, Kaczyńskiego, a także innych polityków, w całej sprawie. Aby nie przegrać procesu o ochronę dóbr osobistych, pozwany musi dowieść, że jego słowa były prawdziwe albo wykazać, że jego działanie nie było bezprawne, bo działał w interesie publicznym.
pap, ps