Iraccy deputowani zarobili 40 milionów dolarów za... 20 minut pracy

Dodano:
Irackie organizacje pozarządowe chcą wszczęcia postępowania sądowego mającego zmusić 325 parlamentarzystów do zwrotu 40 mln dolarów, jakie pobrali od czasu marcowych wyborów, ponieważ w ciągu ośmiu miesięcy zasiadali w parlamencie tylko 20 minut.
"Iracka Inicjatywa Obywatelska dla Obrony Konstytucji postanowiła zwrócić się do Sądu Najwyższego, by odzyskać od parlamentarzystów pieniądze, które pobrali od czasu ich wybrania" - poinformowała ta koalicja 12 organizacji. Jej przedstawiciele zapowiedzieli też, że w sobotę o godz. 10 czasu miejscowego będą protestowali w Bagdadzie przeciwko "trwającemu łamaniu konstytucji pomimo decyzji Sądu Najwyższego".

Każdy z irackich deputowanych od czasu zatwierdzenia w czerwcu przez Sąd Najwyższy rezultatów wyborów pobiera dietę oraz dodatek na opłacenie 30 ochroniarzy - w sumie 19 tys. dol. miesięcznie. Dodatkowo 200 deputowanych, którzy nie mają domu w "Zielonej Strefie" w centrum Bagdadu, pobiera 2,5 tys. dol. na pokrycie kosztów zamieszkania. Deputowanym przysługuje też fundusz na zakup samochodów, wynoszący w sumie 25 mln dolarów. Mimo, że parlamentarzyści Iraku należą do najlepiej opłacanych posłów na świecie, od czasu wyborów deputowani zasiadali w parlamencie w sumie jedynie 20 minut, ponieważ poszczególne ugrupowania nie mogą porozumieć się co do tego, kto ma zostać przewodniczącym parlamentu, premierem i szefem państwa. Kolejne posiedzenie parlamentu, które miało odbyć się w najbliższy poniedziałek i podczas którego miano wybrać przewodniczącego parlamentu, zostało przeniesione na czwartek. Funkcjonowanie parlamentu kosztuje iracki budżet fortunę. Wszyscy byli parlamentarzyści wybrani od 2003 roku otrzymują 80 proc. swoich diet i comiesięczny dodatek 6 tys. dol. na utrzymanie 10 ochroniarzy. - Wszystkie zyski z ropy idą na parlament - żartował jeden z deputowanych.

24 października iracki Sąd Najwyższy wezwał parlament, by regularnie przeprowadzał posiedzenia i zaczął wykonywać swoje normalne działania. - Należy zacząć od wybrania przewodniczącego i jego dwóch zastępców, a następnie przejść etap po etapie do kolejnych nominacji. Każde opóźnienie jest niekonstytucjonalne - przekonywał sąd. Zgodnie z artykułem 55. irackiej konstytucji parlament powinien wybrać swojego przewodniczącego i jego zastępców podczas pierwszej po wyborach sesji. Sesja ta powinna być przeprowadzona najpóźniej miesiąc po ogłoszeniu wyników wyborów. Jednak podczas pierwszego posiedzenia 14 czerwca deputowani znaleźli sposób na obejście tego przepisu i ogłosili "sesję otwartą" na czas nieokreślony.

Irackie wybory parlamentarne nieznaczną przewagą wygrała świecka koalicja byłego premiera Ijada Alawiego Irakija, zyskując 91 miejsc w 325-miejscowym parlamencie. Ugrupowanie Państwo Prawa dotychczasowego premiera Nuriego al-Malikiego znalazło się na drugim miejscu, zdobywając 89 mandatów. Na trzecim miejscu był szyicki Iracki Sojusz Narodowy, z 70 miejscami. Czwarty był sojusz dwóch dużych partii kurdyjskich, który zdobył 43 miejsca. Pozostałe miejsca przypadną różnym irackim mniejszościom. Do utworzenia rządu potrzeba 163 mandatów. Zarówno Państwo Prawa, jak i Irakija prowadzą negocjacje z pozostałymi ugrupowaniami, z którymi mogłyby utworzyć rząd.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...