Koniec marzeń o medalu? Rosyjskie siatkarki zbyt mocne dla Polek
Polki spotkanie rozpoczęły zwycięskim składem z meczu z Koreą, ale już w połowie seta trener Jerzy Matlak musiał sięgnąć po zmienniczki. Jego podopieczne słabo przyjmowały, a ich ataki z wysokich wolnych piłek rozbijały się o rosyjski blok. Na nic zdały się precyzyjne serwisy Karoliny Kosek i Katarzyny Gajgał. Nie pomogło nawet dwukrotne zatrzymanie Jekateriny Gamowej - mierząca 202 cm atakująca reprezentacji Rosji po niemrawym początku, potem umiejętnie wykorzystywała swój ogromny zasięg w bloku i ataku.
W drugim secie Matlak przestawił Małgorzatę Glinke-Mogentale na przyjęciu, desygnując na pozycję atakującej Joannę Kaczor. Nie przyniosło to poprawy gry - rywalki przez długi czas utrzymywały kilkupunktowe prowadzenie i wydawało się, że kontrolują grę. Przy stanie 15:19 biało-czerwone ruszyły w pogoń. Atak Małgorzaty Glinki, dwa bloki na Ljubow Sokołowej i as Mileny Sadurek sprawiły, że na tablicy pojawił się remis 20:20. Niestety, w końcówce Polkom przytrafiły się proste błędy w przyjęciu zagrywki oraz w rozegraniu i Rosja wygrywała już 2:0.
Po dwóch wygranych setach, siatkarki rosyjskie nieco odpuściły - miały kłopoty z przyjęciem zagrywki, same też zaczęły popełniać błędy. Polki zaczęły skutecznie grać w ataku - Anna Werblińska i Joanna Kaczor umiejętnie omijały blok rywalek. W końcówce Polki "odskoczyły" na cztery punkty (22:18), jednak ta przewaga okazała się niewystarczająca. Rosjanki szybko wyrównały, a w dramatycznej końcówce obroniły cztery setbole. Po chwili role się zmieniły, to rosyjski zespół miał trzy meczbole, ale Polki zachowały zimną krew. Jednak przy stanie 31:31 Bednarek-Kasza uderzyła w aut, a w kolejnej akcji nie pomyliła się Natalia Koszeliewa.
PAP, arb