Kaczyński: "tuskizm" szkodzi Polsce, a Dutkiewicz Wrocławiowi
Kaczyński tłumaczył, że brak demokratycznej kontroli władzy we Wrocławiu "prowadzi do fatalnych skutków, do tuskizmu w wydaniu wrocławskim", czyli do podziału "na dobry Wrocław i zły Wrocław". - Z jednej strony planuje się we Wrocławiu całoroczny stok narciarski, największy aquapark, czy bardzo duży stadion, ponad potrzeby miasta, a z drugiej strony 10 tys. mieszkań nie ma kanalizacji, czyli minimum cywilizacyjnego, ogromne połacie miasta są w ogóle nieodnowione - punktował władze Wrocławia prezes PiS. - To jest sytuacja zła dla Wrocławia, tak jak tuskizm jest fatalny dla Polski - powiedział Kaczyński.
W ocenie prezesa PiS różnice między obecnym prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, który ponownie kandyduje na tę funkcję jako kandydat niezależny, a PO są w istocie pozorne. - Pan prezydent Dutkiewicz jest dziesiątkami, jeśli nie setkami nici, związany z PO w sensie towarzyskim, czy nawet rodzinnym. Ludzie z tych dwóch środowisk są nawzajem ojcami chrzestnymi swoich dzieci. Spór jest krótko mówiąc sporem pozornym - ocenił prezes PiS.
Prezes PiS podsumował też przebieg kampanii samorządowej swojej partii. Podkreślił, że w jej trakcie prezentował program PiS dla samorządów, wysoko oceniany przez ekspertów. - Ten program propaguję właściwie w każdym wystąpieniu. Kampania wyborcza polega na tym, że się mówi ciągle to samo, tylko za każdym razem troszkę inaczej. Właśnie to robię. W tym sensie była to merytoryczna kampania - podkreślił. Pytany, w jakim stopniu kampanii PiS zaszkodziło powstanie stowarzyszenia "Polska jest najważniejsza" założonego przez wykluczoną z partii Joannę Kluzik-Rostkowską. - Nikt, kto ma jakiekolwiek rozeznanie polityczne, nie może sądzić, że działania rozłamowe w trakcie kampanii wyborczej nie są dla partii wyborczej szkodliwe. Udawanie, że się o tym nie wie, jest zupełnie bezsensowne - mówił. - Partia polityczna to jest dobrowolne stowarzyszenie ludzi, który mają wspólny cel. Wzajemne liczenie na siebie jest niesłychanie ważne. Jeśli ktoś jest w jakiejś partii, która ma swojego prezydenta i jednocześnie jest w dobrych stosunkach z kimś, kto tego prezydenta - nawet po śmierci - lży, to jest sytuacja, która nie powinna mieć miejsca - dodał.
PAP, arb