Puszcza Piska on-line
Leśnicy przyznają, że projekt jest jeszcze w fazie rozruchu i pracują nad tym, by obraz na stronie strzalowo.eu był płynny. Dodają, że kamery w lesie, to nie tylko ciekawostka dla internautów, ale sposób na wyjaśnienie, czym jest racjonalna gospodarka łowiecka. - Niestety, temat polowań ciągle budzi kontrowersje. Dlatego staramy się pokazać, na czym polega gospodarowanie populacjami zwierzyny - wyjaśnił nadleśniczy ze Strzałowa Zbigniew Ciepluch. Nadleśnictwo Strzałowo na pokrycie szkód wyrządzonych na polach przez leśną zwierzynę wyda w tym roku 125 tys. zł. Do tego dochodzi 150 tys. zł na ochronę upraw leśnych. Według Ciepluchna, szkody byłyby jeszcze większe, gdyby leśnicy nie budowali karmisk. Mają one zachęcić dziką zwierzynę, by pozostała w lesie, a nie żerowała na polach uprawnych. Na samą kukurydzę, która jest przysmakiem dzików, leśnicy z Puszczy Piskiej wydadzą w tym roku 40 tys. zł.
Leśnicy tłumaczą konieczność organizowania polowań potrzebą zdobywania pieniędzy na karmę i odszkodowania dla rolników. Strzałowo jest jednym z dwu nadleśnictw na Warmii i Mazurach, w których odbywają się zbiorowe polowania tzw. metodą szwedzką. Według nadleśniczego, ta metoda jest bardziej humanitarna niż klasyczne polowanie z nagonką. - Odbywa się na znacznie większym obszarze a myśliwi nie ustawiają się w linii, tylko zajmują odległe od siebie stanowiska - podkreślił Ciepluch. Według leśników, zwierzyny leśnej przybywa z roku na rok - np. populacja jelenia przyrasta co roku o 30 proc. a planowany odstrzał nie przekracza 17 proc. populacji. Jeszcze 10 lat temu w lasach należących do Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie było 8 tys. dzików i 10,5 tys. jeleni. Podczas tegorocznej inwentaryzacji naliczono 25 tys. dzików i 18 tys. jeleni.
PAP, arb