Gdańska "S" oburzona udziałem Jaruzelskiego w obradach RBN

Dodano:
Gdańska Solidarność uważa, że prezydent Bronisław Komorowski, zapraszając na środowe posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, "nie uszanował ofiar grudnia 1970 i ofiar stanu wojennego".
Na środowe posiedzenie RBN, poświęcone wizycie w Polsce rosyjskiego prezydenta, zaproszeni zostali wszyscy byli prezydenci i premierzy. Uczestniczył w nim m.in. gen. Wojciech Jaruzelski. - Zdecydowałem się zaprosić wszystkich byłych prezydentów, a gen. Jaruzelski należy do tego grona - argumentował Komorowski.

W stanowisku prezydium Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" "wyraża swoje głębokie oburzenie" zaproszeniem Jaruzelskiego na posiedzenie RBN. Według związku prezydent "uczynił swoim doradcą jednego z twórców nieludzkiego systemu zniewolenia; człowieka walczącego z demokracją i odpowiedzialnego za śmierć wielu Polaków". "Żadne racje bieżącej polityki nie usprawiedliwiają tego typu działań" - głosi stanowisko podpisane przez przewodniczącego ZRG NSZZ "S" Krzysztofa Doślę. Zdaniem władz gdańskiej "S", "niepodległą i wolną ojczyznę trzeba budować wspólnie i w zgodzie", ale "zgoda musi wynikać z prawdy i elementarnych zasad sprawiedliwości".

Jak podkreślono, prezydent Komorowski zaprosił generała w przeddzień 40. rocznicy masakry grudniowej na Wybrzeżu, która "kosztowała Polskę dziesiątki niewinnych ofiar". "To generał Jaruzelski, jako ówczesny minister obrony narodowej, ponosi za nią polityczną, moralną, a być może i karną odpowiedzialność. To on do dzisiaj nie przeprosił rodzin ofiar za śmierć ich bliskich, ani nie wyraził skruchy. Blisko 20 lat trwający w tej sprawie proces staje się symbolem nieporadności niepodległej Polski w zadośćuczynieniu ofiarom i ukaraniu sprawców ludobójstwa" - napisała gdańska "S".

Związkowcy zwrócili też uwagę, że zaproszenie generała na obrady RBN odbyło się w roku obchodów 30 rocznicy powstania NSZZ "Solidarność", którą Jaruzelski "próbował zniszczyć, wprowadzając stan wojenny".

pap, ps

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...