"Jaruzelski i Kiszczak mają krew na rękach". Rocznica pacyfikacji kopalni Wujek
Prawda jest jedna
- Ale my, którzy tu jesteśmy od kilkunastu lat, wiemy, że to Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak mają na rękach krew górników z Wujka; to oni pośrednio odpowiadają za ich śmierć - oświadczył Duda. Jak podkreślił, "żadna racja stanu nie jest w stanie być ponad prawdą". - Musimy budować dialog w Polsce, musimy się jednoczyć, musimy być Polakami, musimy być solidarni wobec siebie. Ale ten dialog musi być budowany na fundamentach prawdy historycznej - zaznaczył. - Ona jest jedna i my o niej wiemy - dodał szef "S".
Duda przywołał też pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeja Przewoźnika, którzy zginęli 10 kwietnia w katastrofie smoleńskiej. Jak powiedział, tragicznie zmarły prezydent w czasie swojej kadencji bardzo pomagał górnikom z Wujka, podobnie jak Przewoźnik, który "wiele zrobił, aby bohaterowie z Wujka byli pamiętani".
Górnicy w sztafecie wolności
Przed Krzyżem-Pomnikiem stojącym przy katowickiej kopalni "Wujek" był również prezydent. Bronisław Komorowski odczytał nazwiska dziewięciu poległych tam przed 29 laty górników. - Te dziewięć nazwisk to ważne ogniwo w sztafecie pokoleń polskiej walki o polską wolność. W tej walce polscy górnicy byli zawsze obecni, dlatego 13 grudnia 1981 roku powiedzieli swoje głośne "nie" dla przemocy i zniewolenia - podkreślił.
Jak mówił Komorowski, górnicy strajkujący w kopalni "Manifest Lipcowy", "Piast", "Wujek" i wielu innych "stanęli w poczuciu godności, w obronie solidarności i wolności". - Czcimy ich pamięć obok zamordowanych w katowniach bezpieki, obok zabitych robotników poznańskiego Czerwca '56, stoczniowców z Wybrzeża z Grudnia '70, a także tych wielu, wielu innych, bitych i poniżanych, skazywanych na wieloletnie więzienia, na wieloletnie udręki i poniewierki - powiedział. - To im zawdzięczamy wolność, dlatego dzisiaj, jak co roku w niepodległym kraju, stajemy do apelu, stajemy do apelu pamięci. Wolna Polska wyrosła z Solidarności, z tego wielkiego ruchu społecznego przeciwko zniewoleniu i kłamstwu - mówił Komorowski. Dodał, że chyli przed nimi czoła jako prezydent niepodległej Rzeczypospolitej, ale także "jako człowiek wielkiej Solidarności".
Prezydent: chcemy wyroków
- Dzisiaj po 29 latach od tamtych strasznych dni, dzisiaj, po 21 latach od naszego solidarnościowego zwycięstwa i odzyskania naszej polskiej wolności, dążymy do jedności całego narodu, ale pragniemy tej jedności opartej o prawdę, pragniemy jedności narodu opartej także o trwałą pamięć - zapewnił. - Pamiętamy więc o zbrodni i ofiarach tej zbrodni. Chcemy, by ta pamięć trwała jako wielka przestroga, czym była i czym może zawsze być niedemokratyczna władza - zaznaczył Komorowski.
- Wielkim bólem" i "wielką porażką w wolnej demokratycznej ojczyźnie" wszystkich ekip solidarnościowych rządzących krajem i całego demokratycznego wymiaru sprawiedliwości Komorowski nazwał to, "że przez tyle lat ciągnęły się i ciągną procesy, które uniemożliwiają wydanie wyroku, wydanie oceny tych wszystkich zbrodni i odpowiedzialności za nie. - Chcielibyśmy bardzo, aby te wyroki miały miejsce, bo wtedy także łatwiej, wtedy także lepiej można powiedzieć słowo "wybaczam", jeśli za tym słowem stoi jednoznaczny wyrok nie tylko historii - podkreślił prezydent.
Zastrzegł, że "nikt nie zamierza, nikt nie chce, nikt nie próbuje wpłynąć i nikt nie powinien tego próbować - zatrzymać wymiar sprawiedliwości". Podkreślił, że wymiar sprawiedliwości "musi postawić swój jednoznaczny znak nad zbrodniami na miarę państwa demokratycznego; na miarę naszych potrzeb i oczekiwań - zamknąć rozliczenia z tą bolesną straszną historią" - podkreślił Komorowski.
"Wybaczamy, ale pamiętamy"
Wcześniej w ramach rocznicowych obchodów odbyła się msza, w której uczestniczył m.in. prezydent Bronisław Komorowski. - Obchodząc rocznicę zamordowania górników z kopalni Wujek, mówimy: "Wybaczamy". Tak, nasze chrześcijańskie wybaczenie jest większe od nienawiści tych, którzy tę zbrodnię zaplanowali i wykonali - powiedział metropolita katowicki arcybiskup Damian Zimoń w homilii. - Wybaczamy, ale pamiętamy - po to, żeby uniknąć dawnych błędów i następnych katastrof - zaznaczył arcybiskup, który w kilkakrotnie nawoływał do poszanowania ludzkiej godności. Podkreślał, że jest ona niezbywalna.
Witając zgromadzonych, ks. prałat Stanisław Puchała mówił, że rodziny poległych górników zapalają lampki na ich grobach z nadzieją, że ich śmierć nie poszła na marne. Wyraził przekonanie, że ich ofiara będzie stawała się zaczynem sprawiedliwości, dobra, jedności i braterstwa w ojczyźnie.
zew, PAP