Badanie katastrofy Tu-154M zakończyło się skandalem

Dodano:
Międzynarodowym skandalem zakończyło się badanie katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego, do której doszło wiosną tego roku pod Smoleńskiem - ocenia w sobotę rosyjski dziennik "Kommiersant".
Gazeta wyjaśnia, że "w czwartek rząd Polski zwrócił rosyjskiemu Międzypaństwowemu Komitetowi Lotniczemu (MAK) jego raport o przyczynach katastrofy, a polski premier Donald Tusk wytłumaczył, że  raport nie może zostać przyjęty z powodu niedbalstwa, błędów i  bezpodstawności niektórych wniosków rosyjskich ekspertów".

Według "Kommiersanta", "w ten sposób badanie, które MAK prowadził przez pół roku, najpewniej trzeba będzie zacząć od nowa". Dziennik podkreśla, że do 210-stronicowego raportu Polska przysłała 148 stron uwag. "Kommiersant" zauważa, że "techniczne szczegóły polskiego raportu nie są na razie znane, jednak ogólny sens pretensji wystarczająco szczegółowo i publicznie przedstawił premier Polski Donald Tusk". Gazeta zaznacza, że "MAK przez cały dzień w żaden sposób nie  komentował incydentu". "Wieczorem, gdy przedłużające się milczenie MAK można już było ocenić jako faktyczne uznanie fiaska przeprowadzonych badań, interweniować musiał resort spraw zagranicznych" - przekazuje "Kommiersant" i przytacza wypowiedź przedstawiciela MSZ Rosji Aleksieja Sazonowa, który oświadczył, iż rosyjscy eksperci odpowiedzą na wszystkie pytania strony polskiej, a także wezwał do nieupolityczniania sytuacji.

Dziennik zaznacza, że "polscy specjaliści, a nawet politycy nie  kwestionowali wniosków rosyjskich ekspertów o błędzie pilotów i wywieranej na nich presji". "Jednak Polacy od samego początku dawali do zrozumienia, że chcieliby widzieć w raporcie końcowym także ocenę roli kontrolerów lotniska Siewiernyj, którzy aktywnie uczestniczyli w wydarzeniach i także przyczynili się do tragicznego finału" - pisze "Kommiersant". Zdaniem gazety, "rola kontrolerów stała się kością niezgody w badaniach". "Nie obalając podstawowych wniosków MAK, Polacy chcieli jedynie, by rosyjscy eksperci obiektywnie odzwierciedlili w swoim raporcie wszystkie czynniki, które sprzyjały powstaniu nadzwyczajnej sytuacji na pokładzie, jednak się tego nie doczekali" - wskazuje "Kommiersant". "W efekcie to właśnie dążenie MAK do odsunięcia za wszelką cenę podejrzeń od kontrolerów, podyktowane - na co wygląda - politycznymi, a nie badawczymi pobudkami, doprowadziło do  międzynarodowego skandalu, który teraz zażegnywać będzie musiało MSZ lub nawet prezydent Miedwiediew" -  konstatuje dziennik.

"Kommiersant" przypomina, że Dmitrij Miedwiediew "nie raz wyrażał zadowolenie z powodu poziomu współpracy rosyjskich i polskich specjalistów, wyjaśniających przyczyny katastrofy". "W opinii prezydenta, Moskwa i Warszawa nie mogą mieć różnych wyników badania" - odnotowuje "Kommiersant".

pap
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...