Klich w Afganistanie: zależy mi, by jak najwięcej żołnierzy sprawdziło się w boju
Dowodzący ósmą zmianą polskiego kontyngentu gen. bryg. Andrzej Reudowicz zapewnił, że przychylnie o współpracy z Polakami wypowiadają się zarówno podporządkowani mu żołnierze amerykańskiego batalionu, jak i wysocy amerykańscy dowódcy. - Rozmawiałem z moimi amerykańskimi podwładnymi, oni również byli niezadowoleni czy wręcz oburzeni. Otrzymujemy też zupełnie inne sygnały od naszych przełożonych amerykańskich - mówił. Dodał, że jego żołnierze "czują się urażeni". Klich przypomniał, że kontyngent dysponuje 130 wozami Rosomak oraz pożyczonymi od Amerykanów pojazdami typu MRAP o zwiększonej odporności na miny. - Przeciwnik został odepchnięty od naszych baz, także przez żołnierzy sił specjalnych - ocenił Klich.
Komentując zarzut amerykańskiego pisma, że zmiany polskiego kontyngentu są zbyt krótkie, towarzyszący Klichowi dowódca operacyjny gen. broni Edward Gruszka przypomniał, że nie wszyscy żołnierze przebywają na misji pół roku. - Siły specjalne rotują się w trochę innym cyklu, oficerowie wywiadu i kontrwywiadu też nie rotują się z resztą kontyngentu - powiedział Gruszka. Zdaniem Klicha zasada półrocznych zmian sprzyja temu, by przez misję przewijało się jak najwięcej żołnierzy. - Ponieważ misja afgańska jest najlepszą szkołą walki, zależy mi, by jak najwięcej żołnierzy z jak największej liczby jednostek sprawdziło się w boju.
Klich rozmawiał z gubernatorem prowincji Ghazni, która w 2013 roku ma być centrum kultury islamskiej. - Mam nadzieję, że do 2013 roku będziemy mieli zupełny spokój w całym Afganistanie - powiedział Mohammad Musa Khan. Chwalił Ghazni jako prowincję wyjątkowo spokojną jak na warunki afgańskie. Gubernator rozmawiał z Klichem także o perspektywach pojednania i procesu pokojowego.
zew, PAP