Zmiany w rządzie - bez sensacji i bardzo szybko
"Zmiany dotknęły rząd, administrację prezydenta, komitet kontroli państwowej, (państwowego nadawcę) Biełteleradiokompanię" - zauważa z kolei główny dziennik oficjalny "SB. Biełaruś Siegodnia". Zdaniem gazety, "postawiono nie tylko na zupełnie nowych ludzi, ale i na doświadczone kadry".
"Komsomolskaja Prawda" prezentuje sylwetki nowych wicepremierów: odpowiedzialny za budownictwo Anatol Kalinin był dotąd doradcą prezydenta w sprawach Mińska. Siarhiej Rumas, który jako wicepremier będzie odpowiadał za gospodarkę i finanse, to dotychczasowy szef Biełagroprombanku. Nowy wicepremier ds. sektora rolnego Waleryj Iwanou dotąd był zastępcą szefa obwodu mińskiego. Sferą socjalną i kulturą będzie zajmował się jako nowy wicepremier dotychczasowy ambasador Białorusi w Chinach Anatol Tozik. Do administracji prezydenta, którą nadal będzie kierował Uładzimir Makiej, weszli teraz dotychczasowy minister edukacji i szef sztabu wyborczego Łukaszenki podczas wyborów prezydenckich Alaksandr Radźkou i były wicepremier Andrej Kabiakou. "Komsomolskaja Prawda" podkreśla przy tym szybkość decyzji kadrowych: złożenie pełnomocnictw przez rząd nastąpiło, zgodnie z konstytucją Białorusi, po wyborach prezydenckich z 19 grudnia, "a już wczoraj stało się jasne, że nie wszystkie kluczowe figury pozostaną na swoich miejscach" - zauważa gazeta.
"Biełorusskije Nowosti" podkreślają: "W 2006 roku dymisja rządu i nowe nominacje odbyły się dopiero po inauguracji Łukaszenki na trzecią kadencję. Teraz kwestie proceduralne rozstrzygane są z kosmiczną prędkością: 24 grudnia Centralna Komisja Wyborcza zatwierdziła oficjalne wyniki wyborów, 27 grudnia rząd składa swoje pełnomocnictwa (...), a już 28 grudnia Łukaszenka mianuje nowego premiera i rozdaje jeszcze około dziesięciu ważnych tek w administracji". Wolha Abramowa ocenia, że tempo to "może mówić o tym, że władza przeżywa proces rozchwiania równowagi". "W warunkach niestabilności politycznej mianowani są tylko zaufani służbiści" - zauważa politolog.
Gazety oficjalne podkreślają zaś słowa prezydenta o tym, że rząd powinien być organem kolegialnym. Pod adresem nowego premiera Łukaszenka powiedział, że "Michaił Miasnikowicz jest właśnie bardzo elastycznym człowiekiem w tej kwestii i będzie mógł organizować pracę rządu w sposób kolegialny" - wskazuje "SB. Biełaruś Siegodnia".
pap