Białoruś uwalnia demonstrantów
Bali się wypuścić jednocześnie
Z wypowiedzi zwalnianych wynika, że najtrudniejszy był moment zatrzymania i pierwszy dzień. Niektórzy zostali pobici przez OMON-owców, ludzie spędzili wiele godzin na mrozie w milicyjnych samochodach, a niektórych trzymano w nich również drugą noc po zatrzymaniu. Radio Swaboda opisuje też, że z aresztu przy Akreścina ludzi wywożono więziennymi samochodami i wysadzano - po kilka osób - w różnych punktach stolicy. Według zwolnionego w ten sposób działacza opozycji Andreja Kima rozwożono po dziesięć osób i w ten sposób władze z aresztu mogły zwolnić w środę ponad stu zatrzymanych. - Widocznie boją się wypuszczać wszystkich razem o jednej porze, bo wywołałoby to jeszcze jeden mityng na Akreścina - uważa opozycjonista. Zwalniani ze stołecznego aresztu otrzymali też rachunek za koszt 10-dniowego wyżywienia w wysokości 63 tys. białoruskich rubli (około 63 złotych).
Rosjanie na wolności
Na wolność wyszło wszystkich 11 obywateli Rosji zatrzymanych po demonstracji - powiadomił radca ambasady rosyjskiej w Mińsku Wadim Gusiew. Niektórzy z nich mieszkają stale na Białorusi. Rosjanie zatrzymani po demonstracji zostali skazani na kary od 10-15 dni aresztu administracyjnego, ale niektórych z nich zwolniono przed terminem.
Do aresztów trafiło po demonstracji, jak podały władze, 639 osób. Sądy skazały większość uczestników protestów na karę od 5-15 dni aresztu i w zeszłym tygodniu zwolnionych zostało około 100 osób, które otrzymały kary grzywny i pięciu dni aresztu. Po 29 grudnia powinny w aresztach pozostać osoby odbywające karę 15 dni. Prócz tego, jak informują obrońcy praw człowieka z organizacji Wiasna, 26 osób jest podejrzewanych w sprawie karnej o masowe zamieszki. Większość z nich, w tym pięciu kandydatów na prezydenta w wyborach 19 grudnia, przebywa w areszcie śledczym KGB w Mińsku i zarządzono wobec nich dwumiesięczny termin aresztu.
zew, PAP