Nowy Jork przegrywa walkę ze śniegiem

Dodano:
Po opadach, które ustały w poniedziałek nad ranem, na niektórych nowojorskich ulicach wciąż zalega śnieg. Mieszkańcy powątpiewają w zapewnienia burmistrza Michaela Bloomberga, że każdą jezdnię przynajmniej raz odśnieżył pług.
Chociaż na terenie Manhattanu sytuacja się poprawiła, tego samego nie można powiedzieć o innych dzielnicach Nowego Jorku. Sporo nowojorczyków narzeka, że służby miejskie nie dotarły na ich ulice. Nie podzielają optymizmu burmistrza Michaela Bloomberga, który w trzy dni po zawierusze ogłosił zwycięstwo. Zakwestionowała je nawet prezydent dzielnicy Queens Helen Marshall. - Nawet tam, gdzie mieszkam, jest wciąż około 10 centymetrów śniegu. Gdzie jest pług? - spytała włodarza miasta.

Jednorazowy przejazd pługów do odśnieżania nie wszędzie rozwiązał sprawę, ponieważ wiatr z powrotem zasypał ulice. W rezultacie wciąż nie wszystkie są przejezdne. Pługi przysypały ponadto parkujące samochody, tworząc wielkie zaspy i irytując kierowców. - Na niektórych ulicach jest nawet gorzej niż było. Cała masa samochodów jest zasypanych. Miejscami nie można przejść na drugą stronę ulicy - relacjonuje Krystyna Dura mieszkająca w nowojorskiej dzielnicy Greenpoint.

Pod naciskiem opinii publicznej Bloomberg musiał zmienić front, przyznając, że walka z żywiołem była niewystarczająca i nie do przyjęcia. Jego słowa nie zmieniły jednak nastawienia zebranych. Pojawiły się również spekulacje, że akcja odśnieżania miasta była sabotowana przez około 100 osób, pełniących dotąd kierownicze funkcje w Wydziale Oczyszczania Miasta i odpowiedzialnych za koordynację pracy pługów śnieżnych. Sabotażu mieli dopuścić się w ramach akcji odwetowej za planowane przeniesienie ich na niższe stanowiska. Bloomberg odpierał plotki, jakoby obsługa pługów celowo zwalniała pracę. Przekonywał, że nie ma na to dowodów, ale przyrzekł wszcząć dochodzenie.

PAP, arb

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...