Palikot szuka i znaleźć nie może
Dodano:
Od dłuższego czasu Janusz Palikot zapowiadał polityczną bombę, sensacyjny transfer, rewolucyjnego ducha świeżości. A okazało się, że zamiast tego odgrzewa stare kotlety.
Janusz Palikot, czyli Ten-Który-Szuka-I-Znaleźć-Nie-Może, miota się na scenie politycznej jak lew w klatce. Nie dość, że jego program to zbitka tematów porzuconych przez mainstream polityczny; nie dość, że rozbudził nadzieję wielu młodych gniewnych, po czym spoczął na laurach; nie dość, że wahał się w sprawie oddania mandatu; nie dość, że kreuje się na zbawcę-Stańczyka, który ma wizję alternatywnego państwa, ale wizji tej nikt oprócz niego nie widział - na dodatek teraz okazuje się, że Janusz Palikot po prostu nie wie, co robić. Osobiście wcale mu się nie dziwię.
Janusz Palikot zapowiadał zaskakujący transfer. Czy jednak rzeczywiście zaproszenie Piotra Tymochowicza było zaskakujące? Cóż, spodziewaliśmy się kogoś innego: Janusza Korwin-Mikkego, Zbigniewa Ziobro, Ludwika Dorna, albo chociaż Jolanty Kwaśniewskiej. Piotr Tymochowicz zaskoczeniem nie jest. Zaskoczeniem jest natomiast to, jak bardzo człowiek, który znany jest z bycia dobrym biznesmenem, nie wie, jak poruszać się w polityce.
Prześledźmy fakty. Najbardziej znany polityczny PR-owiec chce dogadać się z najbardziej aktywnym marketingowo politykiem, by stworzyć antypartię, gdyż mają dosyć robienia polityki w oparciu o marketing i PR. Zdarzały się przypadki w historii, że łotr stawał się świętym. Taki na przykład św. Mateusz, zanim został uczniem Jezusa, był poborcą podatków, czyli w ówczesnej nomenklaturze - złodziejem i wyzyskiwaczem. Zdarzały się w historii również sytuacje, w których leniuszek i sybaryta stawał się obiektem westchnień biednych mas - np. książę Siddhartha porzucił królewski dwór, oddając się medytacji i ascezie. Ale takich przypadków, jak przemiana marketingowca w społecznika, historia jeszcze nie znała.
Czy ktoś tu ma wyborców za wyjątkowych troglodytów? Janusz Palikot tłumaczy, że "jego Ruch chce skończyć z fikcją, z teatrem, z PR-em politycznym". "Kto ma doprowadzić, jak nie Piotr Tymochowicz i Janusz Palikot do tego, żeby wreszcie ludzie poczuli, że ten teatr - dzisiaj uosabiany przez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego - może się kiedyś skończyć...?" - pyta retorycznie były poseł. I mówi to człowiek, który przebiera się za Marksa, macha wibratorem i lansuje się bardziej niż złota młodzież z Nowego Wspaniałego Świata. Mówi to człowiek, który z polityki uczynił swój prywatny teatr. I tenże Palikot wraz z Piotrem Tymochowiczem, który przez tyle lat odpowiadał za scenografię i ruch sceniczny w tym teatrze, nagle doznali olśnienia?
Panowie Januszu i Piotrze! Jesteście szokujący!
Janusz Palikot zapowiadał zaskakujący transfer. Czy jednak rzeczywiście zaproszenie Piotra Tymochowicza było zaskakujące? Cóż, spodziewaliśmy się kogoś innego: Janusza Korwin-Mikkego, Zbigniewa Ziobro, Ludwika Dorna, albo chociaż Jolanty Kwaśniewskiej. Piotr Tymochowicz zaskoczeniem nie jest. Zaskoczeniem jest natomiast to, jak bardzo człowiek, który znany jest z bycia dobrym biznesmenem, nie wie, jak poruszać się w polityce.
Prześledźmy fakty. Najbardziej znany polityczny PR-owiec chce dogadać się z najbardziej aktywnym marketingowo politykiem, by stworzyć antypartię, gdyż mają dosyć robienia polityki w oparciu o marketing i PR. Zdarzały się przypadki w historii, że łotr stawał się świętym. Taki na przykład św. Mateusz, zanim został uczniem Jezusa, był poborcą podatków, czyli w ówczesnej nomenklaturze - złodziejem i wyzyskiwaczem. Zdarzały się w historii również sytuacje, w których leniuszek i sybaryta stawał się obiektem westchnień biednych mas - np. książę Siddhartha porzucił królewski dwór, oddając się medytacji i ascezie. Ale takich przypadków, jak przemiana marketingowca w społecznika, historia jeszcze nie znała.
Czy ktoś tu ma wyborców za wyjątkowych troglodytów? Janusz Palikot tłumaczy, że "jego Ruch chce skończyć z fikcją, z teatrem, z PR-em politycznym". "Kto ma doprowadzić, jak nie Piotr Tymochowicz i Janusz Palikot do tego, żeby wreszcie ludzie poczuli, że ten teatr - dzisiaj uosabiany przez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego - może się kiedyś skończyć...?" - pyta retorycznie były poseł. I mówi to człowiek, który przebiera się za Marksa, macha wibratorem i lansuje się bardziej niż złota młodzież z Nowego Wspaniałego Świata. Mówi to człowiek, który z polityki uczynił swój prywatny teatr. I tenże Palikot wraz z Piotrem Tymochowiczem, który przez tyle lat odpowiadał za scenografię i ruch sceniczny w tym teatrze, nagle doznali olśnienia?
Panowie Januszu i Piotrze! Jesteście szokujący!