Wyroki za "Arbeit macht frei" już prawomocne
W przypadku Hoegstroema sąd nie zgodził się na zwolnienie go z aresztu. Jak mówił dziennikarzom po wyroku obrońca Szweda, nie składał zażalenia w tej sprawie, by nie przedłużać okresu, w jakim jego klient będzie przebywał w polskim areszcie. Chciałby on bowiem jak najszybciej wrócić do swego kraju. Nie wiadomo, ile potrwa i jak będzie przebiegała procedura wydania go Szwecji.
Do kradzieży napisu doszło 18 grudnia 2009 r. Napis odnaleziono 70 godzin później we wsi koło Torunia. Sprawcy kradzieży, zatrzymani w tym samym czasie, pocięli go wcześniej na trzy części. Jak ustalono, pięciu Polaków - wśród których znajdowali się złodzieje i pośrednicy - działało na zlecenie pośrednika ze Szwecji. Trzej bezpośredni sprawcy kradzieży w marcu zostali skazani na kary od półtora roku do dwóch i pół roku pozbawienia wolności oraz nawiązki pieniężne. W drugim akcie oskarżenia Hoegstroem oraz Marcin A. oskarżeni zostali o nakłanianie do kradzieży zabytku; Andrzej S. - o współudział w kradzieży.
Jak podawała prokuratura, początkowo Szwed nie przyznawał się do winy i przedstawił własną wersję wydarzeń. W następnych wyjaśnieniach przyznał się do zarzutów i złożył obszerne wyjaśnienia. Prokuratura wyraziła zgodę na podawanie jego nazwiska. Wszyscy trzej oskarżeni już w prokuraturze wyrazili chęć dobrowolnego poddania się karze i złożyli wnioski o wydanie wyroku bez przeprowadzania postępowania sądowego. Wnioski w tej sprawie prokuratura dołączyła do aktu oskarżenia. Hoegstroem został zatrzymany w lutym w Sztokholmie i umieszczony w areszcie. Miesiąc później szwedzki sąd zdecydował, że zostanie on wydany Polsce, co nastąpiło w kwietniu.
zew, PAP