"Polscy piloci nie wiedzieli dokąd lecą"
Według polskich ekspertów, którzy brali udział w prezentacji zapisu nagrań rozmów kontrolerów ze Smoleńska, obsada wieży działając pod dużą presją, popełniała wiele błędów i nie stanowiła wystarczającego wsparcia dla załogi polskiego Tu-154M. - Byliśmy przez 10 miesięcy prawie w posiadaniu kluczowego dowodu, że nasi piloci nie wiedzieli, dokąd lecą - w taki sposób Jakubiak skomentowała informacje przekazane przez komisję.
W jej ocenie, prezentacja polskiej komisji powinna mieć miejsce "w minutę, w godzinę, w 15 minut po publikacji raportu MAK". - Miałoby to swoją siłę, wydźwięk i pokazywałoby obłudę Tatiany Anodiny, która dobierała fakty - denerwowała się wiceszefowa klubu PJN. - Popełniliśmy, jako kraj, tak straszliwy błąd, trzymając tyle miesięcy, te nagrania. One powinny się stać naszym głównym przekazem do Polaków, do opinii międzynarodowej. Dziś jesteśmy w sytuacji, w której nie da się już nic odwrócić - ubolewała posłanka. Według niej, dziś konferencja polskiej komisji nie wzbudzi już żadnego zainteresowania mediów światowych, "tak jak budziła zainteresowanie konferencja MAK-u, jako ten pierwszy przekaz po tylu miesiącach".
- Szalony błąd, brak dowództwa na pokładzie polskiego państwa jest wyczuwalny już wszystkimi sensorami. Nie ma premiera, minister Miller nie umie odpowiedzieć, kto jest stroną w rozmowach z MAK, nie umie określić swojej funkcji w relacji do tamtego raportu - oskarżała przedstawicieli władzy Jakubiak. - Jest w tym wszystkim zadziwiająca bezradność naszego rządu i nie znajduję usprawiedliwienia dla pana ministra Millera ani dla pana premiera, że ta konferencja odbyła się dziś - dodała. Zdaniem wiceszefowej klubu PJN, przedstawione na konferencji fakty wskazują, że lot Tu-154M do Smoleńska potraktowano "jak jakiś lot z kwiatami albo nie wiadomo z czym na pokładzie, a nie lot głowy państwa sąsiedniego".
Jakubiak przyznała, że nie wie, dlaczego kontrolerzy w Smoleńsku mówili załodze polskiego tupolewa, że jest "na ścieżce". - Z jednej strony mam wrażenie, że mówili, bo tak widzieli. Bo zakładam za każdym razem rodzaj współpracy. Zakładam, że oni mówili z dobrą wolą i dobrą wiedzą, ale mieli fatalne przyrządy i nie mogli nic wiedzieć - oceniła Jakubiak. - Wydaje mi się, że porównanie czarnych skrzynek Iła-76 i naszego samolotu pokazałoby, czy nie działały urządzenia, czy też piloci w przypadku naszego samolotu byli wprowadzani w błąd - dodała. Odniosła się także do komendy "odchodzimy", wydanej przez dowódcę Tu-154M kpt. Arkadiusza Protasiuka. - Pytanie, co się stało, że nie odeszli. Czy powodem było to, że był brak ILS-ów, a oni mieli świadomość, że tam są? Bo mam takie wrażenie, że kapitan Protasiuk był przekonany o istnieniu ILS-ów na lotnisku jako systemu, bo trzy dni wcześniej te ILS-y były, o ile dobrze jesteśmy informowani - powiedziała.
PAP, arb