Polacy biją głową w mur, Rosjanie milczą o swoich błędach
Gazeta dodaje, że reakcją Warszawy była publikacja kolejnych materiałów, w świetle których "rosyjscy kontrolerzy lotów wyglądają bardzo źle". "Poważne błędy były zatem po obu stronach. Jeszcze jedno można wywnioskować z tych ekspertyz: nie zawierają one dowodu na to, by polski prezydent Lech Kaczyński przed śmiercią ingerował w bieg wydarzeń. Natomiast jego dawny polityczny rywal Donald Tusk jest pod coraz większą presją" - komentuje dziennik. "Odpowiedzialność za wyszkolenie pilotów oraz źle przygotowany lot spoczywa na jego ministrze obrony. Na kilka miesięcy przed wyborami parlamentarnymi Donald Tusk koniecznie chciałby uniknąć dymisji ministra z powodu Smoleńska" - zauważa "SZ".
"Przede wszystkim jednak katastrofa potwierdza narodowe stereotypy: Polacy znów chcieli przebić głową mur, w tym wypadku była to ściana mgły. Zaś Rosjanie jak zawsze próbowali zatuszować błędy i słabości po własnej stronie. Szansa na zbliżenie obu krajów, która wydała się rysować wobec szoku i żałoby w pierwszych dniach po tragedii, znów została zaprzepaszczona" - pisze niemiecka gazeta.
Także dziennik "Berliner Zeitung" pisze o napięciach między Polską a Rosją na tle śledztwa w sprawie zeszłorocznej tragedii pod Smoleńskiem. "Polskie i rosyjskie władze prowadzą obecnie wymianę ciosów, każda publikacja pociąga za sobą szybką odpowiedź drugiej strony. Stosunki polsko-rosyjskie, które niedawno uległy poprawie, są obecnie poddawane pierwszej próbie wytrzymałości" - ocenia "Berliner Zeitung".PAP