Konserwatywni sędziowie zbojkotują Obamę?
Amerykański Sąd Najwyższy, czuwający nad zgodnością z konstytucją decyzji sądów niższych instancji i ustaw Kongresu, ma być politycznie neutralny. Jego bezstronność była tradycyjnie źródłem jego autorytetu w społeczeństwie. Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że apolityczność ta stoi pod znakiem zapytania. Prestiż sądu ucierpiał po kontrowersyjnej decyzji w grudniu 2000 r., która rozstrzygnęła spór o liczenie głosów w wyborach prezydenckich na korzyść George'a W.Busha.
Ostatnio duże zastrzeżenia wzbudziło spotkanie sędziego Scalii - najbardziej konserwatywnego w składzie obecnego Sądu Najwyższego - z grupą parlamentarną prawicowej Tea Party w Kongresie. Spotkanie to było zamknięte dla mediów. Organizacja obrony dobra publicznego Common Cause oskarżyła Scalię, a także sędziego Thomasa, że stwarzają sytuacje grożące konfliktem interesów. Zdaniem ekspertów od etyki sądownictwa, sędziowie nie powinni uczestniczyć w poufnych spotkaniach z ugrupowaniami politycznymi mającymi interesy w sprawach, które mogą być rozpatrywane przez sądy.
Sędziów Sądu Najwyższego mianują prezydenci i zatwierdza ich Senat. Antonin Scalia i Clarence Thomas zostali mianowani przez republikańskich prezydentów: Ronalda Reagana i George'a H.W.Busha. Robertsa i Alito mianował George W.Bush.
PAP, arb