Tymoszenko: prokuratura nie pozwala mi wyjechać do Brukseli
Byłą premier od grudnia 2010 r. obowiązuje wydany przez prokuraturę zakaz opuszczania miejsca zamieszkania. Wiąże się to z wysuniętymi przeciwko niej zarzutami niezgodnego z prawem wykorzystania ok. 300 mln dolarów uzyskanych w 2009 roku ze sprzedaży przez Ukrainę kwot emisyjnych dwutlenku węgla. Doszło do tego, kiedy Tymoszenko stała na czele ukraińskiego rządu. Opozycyjna polityk zaprzecza tym oskarżeniom i twierdzi, że swymi działaniami ekipa Janukowycza stara się usunąć ją z życia politycznego.
Tymoszenko jest zdania, że brak zgody na jej wyjazd do Brukseli wynika z chęci ukrycia przez obecne władze Ukrainy prawdy o sytuacji w kraju. - Jest to strach, że świat dowie się, co się dzieje na Ukrainie, strach przed utratą władzy i przed odpowiedzialnością za wszystko, czego się Janukowycz dziś dopuszcza - powiedziała. Tymoszenko przyznała jednocześnie, że motywując w prokuraturze konieczność wyjazdu do Brukseli przedstawiła prowadzącym jej sprawę zaproszenie w języku angielskim, bez tłumaczenia na język ukraiński. - Przetłumaczę te zaproszenia - zapowiedziała.
W ostatnim czasie Ukraina jest krytykowana za spadek poziomu przestrzegania standardów demokratycznych, a przedstawiciele instytucji międzynarodowych wytykają władzom wybiórcze stosowanie prawa wobec opozycji. Obecnie w ukraińskich aresztach przebywa sześć osób, które pracowały w rządzie Tymoszenko. Więziony jest m.in. były minister spraw wewnętrznych Jurij Łucenko. Inny minister rządu Tymoszenko, były szef resortu gospodarki Bohdan Danyłyszyn, uzyskał niedawno azyl polityczny w Czechach. Władze w Kijowie ścigają go międzynarodowym listem gończym za przestępstwa finansowe, jednak Praga udzieliła mu schronienia, gdyż - jej zdaniem - nie mógłby on liczyć na sprawiedliwe potraktowanie w ojczystym kraju.
PAP, arb