Znak przeprasza za Grossa
Podkreśliła, że jedyną właściwą odpowiedzią na książkę Grossa jest "inna, lepsza książka". - I mam nadzieję, że takie książki zostały napisane i zostaną wydane - powiedziała. Dodała, że z przeprowadzonych ostatnio badań wynika niewielki spadek poziomu nastrojów antysemickich w Polsce. - Jeśli ta książka przyczyni się do tego, że ten trend się odwróci, to będzie jakaś nasza porażka - oceniła Skóra. Wydawnictwo zapowiedziało, że zyski ze sprzedaży "Złotych żniw" przeznaczy na cele społeczne. Ma też zamiar zebrać i opublikować najważniejsze głosy polemiczne wobec książki Grossów.
"Złote żniwa" pomijają wiele wątków
- Książka "Złote żniwa" rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej; domaga się sprawiedliwości, dla tych którzy byli pierwszymi i największymi ofiarami zagłady - mówił prezes wydawnictwa Znak Henryk Woźniakowski. Zaznaczył, że nie jest to monografia zachowań na wsi polskiej w tzw. trzeciej fazie holokaustu i książka nie ma takich ambicji. - Spojrzenie autorów koncentruje się na tym, co się działo najstraszniejszego, na rabunku, na związanych z tym rabunkiem mordach i to próbuje zrozumieć na tle podobnych zjawisk w innych częściach okupowanej Europy - mówił Woźniakowski, przyznając jednocześnie, że książka "nie szuka okoliczności łagodzących, pomija wiele wątków historycznego i społecznego kontekstu".
- Ambicją tej książki jest wprowadzenie tych okrutnych, często trudnych faktów do świadomości publicznej, wyprowadzenie ich z pracowni badawczych historyków. I to jest podstawowa przyczyna, dla jakiej Znak wydaje tę książkę - wyjaśnił Woźniakowski.
Grossowie oskarżają Polaków
Jan Tomasz Gross i Irena Grudzińska-Gross w "Złotych żniwach" stawiają tezę, że Polacy czerpali materialne zyski z holokaustu, a prześladowania przez polską wieś Żydów w okresie okupacji były swoistą normą. Grossowie analizują wydarzenia, które miały miejsce po wojnie na terenach byłych obozów zagłady, czyli plądrowanie tych miejsc w poszukiwaniu kosztowności. Szczegółowo przedstawiają sytuację w okolicach Treblinki, ale podkreślają, że podobne zjawiska miały miejsce także gdzie indziej - m.in. w Sobiborze i Bełżcu. Przypadek wzbogacenia się mieszkańców wiosek obok obozu w Treblince autorzy przedstawiają jako część szerszego zjawiska - czerpania materialnych zysków z holokaustu przez Europejczyków - i idą dalej, stawiając tezę, że przejmowanie majątku Żydów w okupowanej Polsce ściśle wiązało się z ich mordowaniem.
Jako czerpanie zysków z holokaustu Grossowie przedstawiają też przejmowanie przez Polaków stanowisk pracy opuszczonych przez Żydów. Opisują, jak podczas okupacji wytworzyła się nieistniejąca wcześniej grupa polskich lokalnych handlarzy, przedsiębiorców i rzemieślników, którzy zajęli miejsce Żydów i nie zamierzali oddać zdobytego miejsca pracy powracającym po wojnie ocalonym z holokaustu.
zew, PAP