Uprowadzone bliźniaczki nie żyją?
"Już ich nie zobaczysz"
Potwierdziły się tym samym doniesienia prasy. Włoska "Le Repubblica" napisała w piątek, że w liście wysłanym 3 lutego do swojej byłej żony i matki 6-latek Schepp miał napisać: "Nigdy więcej nie zobaczysz już dziewczynek. Nie cierpiały, spoczywają w pokoju w bezpiecznym miejscu". Według piątkowego dziennika "Le Parisien", w liście-testamencie, który Schepp zostawił w swoim mieszkaniu, "jasno zapowiadał on, że najpierw planuje zabić córki, a następnie odebrać sobie życie". Dziennik powoływał się na informacje policji i wyjaśniał, że wcześniej nie zostały one ujawnione, "aby nie zniechęcać ewentualnych świadków do udzielenia pomocy".
W czwartek Sauterel powiedział, że analiza komputera ojca dziewczynek ujawniła nowe ślady. Funkcjonariusz wyjaśnił, że Schepp w internecie szukał informacji na temat broni i substancji trujących. Alessia i Livia Schepp zostały uprowadzone z Lozanny w Szwajcarii, gdy przebywały pod opieką ojca. Policja szwajcarska, włoska i francuska rozpoczęła intensywne poszukiwania dziewczynek 31 stycznia.
Wrócił sam
Według śledczych, tego dnia ojciec popłynął wraz z córkami promem z Marsylii na Korsykę. W czwartek wieczorem przedstawiciel włoskiej policji Alfredo Fabbrocini, powiedział agencji AP, że 1 lutego Schepp wrócił statkiem do Tulonu, jednak tym razem podróżował sam. Ciało ojca dziewczynek znaleziono 3 lutego na stacji kolejowej w Cerignola.
Szwajcaria poprzez Interpol zwróciła się o pomoc w odnalezieniu bliźniaczek do innych krajów, także do Polski. We wtorek na stronie internetowej Komendy Głównej Policji zamieszczono apel do osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje o dziewczynkach. Informacje o losie bliźniaczek należy przekazywać dzwoniąc na numery telefonów podane przez polską policję: (22) 60 154 47 lub (22) 60 154 48.
zew, PAP