SLD znalazło okręgi dla byłych premierów
Dodano:
Józef Oleksy wystartuje do Sejmu z Siedlec, Leszek Miller – z Płocka, a Bartosz Arłukowicz – z Gdyni. Tak najprawdopodobniej będą wyglądały listy SLD w najbliższych wyborach do Sejmu – dowiedział się „Wprost”. Alternatywny scenariusz zakłada wystawienie wszystkich tych osób na liście warszawskiej. – To byłaby nasz dream team – mówi jeden z liderów Sojuszu.
Józef Oleksy zawsze kandydował z Siedlec i osiągał tam bardzo dobre wyniki. – To prawda, czuję, że ludzie mnie tam lubią – przyznaje. Z naszych ustaleń wynika, że były premier zaczął już nawet zabiegać o poparcie tamtejszych struktur Sojuszu oraz wyborców. Kilka dni temu wystąpił na spotkaniu w Mińsku Mazowieckim, który wchodzi w skład okręgu siedleckiego.
Z kolei Miller najbardziej chciałby kandydować z Łodzi, ale jego obecności na liście boi się młody lider tamtejszego SLD Dariusz Joński. W tej sytuacji drugi z byłych premierów może wystartować z okręgu płockiego, do którego należy jego rodzinny Żyrardów.
Z kolei Miller najbardziej chciałby kandydować z Łodzi, ale jego obecności na liście boi się młody lider tamtejszego SLD Dariusz Joński. W tej sytuacji drugi z byłych premierów może wystartować z okręgu płockiego, do którego należy jego rodzinny Żyrardów.
Podobny kłopot ma Bartosz Arłukowicz, który teoretycznie powinien startować ze Szczecina, ale tak silnej konkurencji obawia się kandydujący stamtąd szef Sojuszu Grzegorz Napieralski. – W tej sytuacji najrozsądniejszym wyjściem dla Bartka byłby start z Gdyni. W ostatnich wyborach mandat stamtąd zdobył przedstawiciel SDPL Władysław Szkop, który nie ma dziś szans na powrót do SLD. Bartek wziąłby więc jego mandat – twierdzi nasz rozmówca z otoczenia Napieralskiego. Ani Miller, ani Arłukowicz nie chcieli rozmawiać z „Wprost" na temat tego, z których okręgów będą kandydować.
W kierownictwie SLD od kilku krąży jeszcze jeden alternatywny scenariusz. – Wystawienie listy marzeń w Warszawie. Znaleźliby się na niej Oleksy, Miller, Arłukowicz, Ryszard Kalisz i Katarzyna Piekarska. Taki wariant oznaczałby, że część z tych osób wylądowałaby poza Sejmem, bo na pięć mandatów w Warszawie nie mamy szans – twierdzi jeden z liderów Sojuszu.