Włochy Berlusconiego to gorsze Włochy
Dodano:
Istnieją lepsze Włochy od tych, które świat widzi obecnie, argumentował w swoim komentarzu dla „The Guardian” Nichi Vendola. Według niego odnowę Włoch zapewni włoska lewica.
W niedzielę setki Włochów wyszły na ulicę, aby bronić godności kobiet przez wulgarną mieszanką seksizmu i "machizmu", której przykładem są słowa i działania obecnego premiera Berlusconiego. Ale nie chodziło tylko o niego – manifestacje sprzeciwiały się także prezentowanej przez premiera dominującej „filozofii”, która stała się zaraźliwa pod reżimem „berlusconizmu”.
Istnieją lepsze Włochy od tych, do których przyzwyczaili się zagraniczni obserwatorzy, dziwiący się niemalejącej popularności Berlusconiego mimo jego licznych skandali. To są Włochy, które nigdy nie zostały przez niego zwiedzione.
Dzisiaj premier staje przed sądem, oskarżony o używanie swojej władzy do ukrywania przestępstw. W czasie gdy prywatne deprawacje Silvio są coraz szerzej opisywane przez media, on pozostaje nieskruszony i rzuca oskarżeniami wobec sędziów, którzy prowadzą dochodzenie w jego sprawie. Polityczni zwolennicy Berlusconiego nieugięcie go popierają. Według nich ci, którzy dociekają prawdy, naruszają „prywatność" premiera.
W całej tej sprawie nie chodzi tylko o seks. Chodzi o to, że postawa Berlusconiego i innych polityków wobec tej kwestii pokazuje sposób myślenia o kobietach i ich prawach. W sposobie patrzenia na świat promowanym przez „berlusconizm", kobiety są uprzedmiotowione i traktowane jako własność prywatna tych, którzy mają władzę i pieniądze.
„Berlusconizm" jest plagą włoskiego społeczeństwa. Zamiast solidarności, proponuje on fałszywy indywidualizm. Zamiast ciężkiej pracy i profesjonalizmu, nakłania młodych ludzi by zdobywali bogactwo szybko i łatwo przez łapówkarstwo, cwaniactwo i własne ciało. Prawdziwym skandalem jest to, że cała generacja, tworząc swoją przyszłość, ma moralne oparcie w modelu prezentowanym przez swojego premiera.
Berlusconi i jego zwolennicy nazywają samych siebie liberałami, lecz ich deklaracje wymagają wyraźnego tłumaczenia dla czytelników. W języku „berlusconizmu", liberałowie to polityczne elity używające włoskich dóbr publicznych dla własnego użytku. Czego nie mogą spożytkować, to zostawią na pastwę losu. Neapol, jedno z najpiękniejszych włoskich miast, ze swoją historią liczącą trzy tysiące lat, goni ostatkiem sił. Rekonstrukcja Haiti idzie prawdopodobnie szybciej niż odbudowa L’Aquili, średniowiecznego miasta dotkniętego dwa lata temu trzęsieniem ziemi.
Czy Włosi kiedykolwiek zastanawiali się nad tym, dlaczego Berlusconi i jego ministrowie zdawali się być nieświadomi sugestii, że Fiat szykuje się do przeniesienia swojej siedziby do USA? Elity polityczne nie miały i nie mają żadnej koncepcji odbudowy włoskiej gospodarki, ponieważ nie uczyniły sprawy ochrony miejsc pracy dla ciężko pracujących Włochów sprawą priorytetową.
Obecny rząd jest zły nie tylko dla Włoch, lecz dla całego świata. Włochy są kluczowym regionem śródziemnomorskim i nigdy wcześniej nie były tak bardzo odpowiedzialne za wyznaczanie polityki zagranicznej tego miejsca. W miarę jak żądania demokracji i sprawiedliwości odzywają się w Tunezji, Egipcie i Albanii, Włochy zdają się iść w odwrotnym kierunku. Zwolennicy Berlusconiego nie sprzyjają obywatelom domagającym się demokracji, lecz ostatniemu satrapie Bliskiego Wschodu, którego władza pozostała niezachwiana przez rewoltę: Muammarowi Kadaffiemu w Libii. Z Berlusconim u władzy, Unia Europejska nie może liczyć na to, że Włochy będą prowadziły politykę zagraniczną adresowaną do nowej rzeczywistości krajów śródziemnomorskich. Włochy mają wiele kreatywnej energii, ale włoskie instytucje pokazują wielkie ubóstwo idei w historycznym momencie.
Według Nichiego Vendoli, w tej sytuacji odpowiedzialność ze przyszłość spada na lewicę. To sprawia, że odnowiona włoska lewica nie może być mieszanką radykałów i reformistów, gotową do kompromisu z prawicą z powodu strachu przez reakcją partii centrowych. Myślenie, że tego rodzaju „realpolitik" wygra dla nas wybory, jest zwodnicze – podkreśla Vendola.
mb
Istnieją lepsze Włochy od tych, do których przyzwyczaili się zagraniczni obserwatorzy, dziwiący się niemalejącej popularności Berlusconiego mimo jego licznych skandali. To są Włochy, które nigdy nie zostały przez niego zwiedzione.
Dzisiaj premier staje przed sądem, oskarżony o używanie swojej władzy do ukrywania przestępstw. W czasie gdy prywatne deprawacje Silvio są coraz szerzej opisywane przez media, on pozostaje nieskruszony i rzuca oskarżeniami wobec sędziów, którzy prowadzą dochodzenie w jego sprawie. Polityczni zwolennicy Berlusconiego nieugięcie go popierają. Według nich ci, którzy dociekają prawdy, naruszają „prywatność" premiera.
W całej tej sprawie nie chodzi tylko o seks. Chodzi o to, że postawa Berlusconiego i innych polityków wobec tej kwestii pokazuje sposób myślenia o kobietach i ich prawach. W sposobie patrzenia na świat promowanym przez „berlusconizm", kobiety są uprzedmiotowione i traktowane jako własność prywatna tych, którzy mają władzę i pieniądze.
„Berlusconizm" jest plagą włoskiego społeczeństwa. Zamiast solidarności, proponuje on fałszywy indywidualizm. Zamiast ciężkiej pracy i profesjonalizmu, nakłania młodych ludzi by zdobywali bogactwo szybko i łatwo przez łapówkarstwo, cwaniactwo i własne ciało. Prawdziwym skandalem jest to, że cała generacja, tworząc swoją przyszłość, ma moralne oparcie w modelu prezentowanym przez swojego premiera.
Berlusconi i jego zwolennicy nazywają samych siebie liberałami, lecz ich deklaracje wymagają wyraźnego tłumaczenia dla czytelników. W języku „berlusconizmu", liberałowie to polityczne elity używające włoskich dóbr publicznych dla własnego użytku. Czego nie mogą spożytkować, to zostawią na pastwę losu. Neapol, jedno z najpiękniejszych włoskich miast, ze swoją historią liczącą trzy tysiące lat, goni ostatkiem sił. Rekonstrukcja Haiti idzie prawdopodobnie szybciej niż odbudowa L’Aquili, średniowiecznego miasta dotkniętego dwa lata temu trzęsieniem ziemi.
Czy Włosi kiedykolwiek zastanawiali się nad tym, dlaczego Berlusconi i jego ministrowie zdawali się być nieświadomi sugestii, że Fiat szykuje się do przeniesienia swojej siedziby do USA? Elity polityczne nie miały i nie mają żadnej koncepcji odbudowy włoskiej gospodarki, ponieważ nie uczyniły sprawy ochrony miejsc pracy dla ciężko pracujących Włochów sprawą priorytetową.
Obecny rząd jest zły nie tylko dla Włoch, lecz dla całego świata. Włochy są kluczowym regionem śródziemnomorskim i nigdy wcześniej nie były tak bardzo odpowiedzialne za wyznaczanie polityki zagranicznej tego miejsca. W miarę jak żądania demokracji i sprawiedliwości odzywają się w Tunezji, Egipcie i Albanii, Włochy zdają się iść w odwrotnym kierunku. Zwolennicy Berlusconiego nie sprzyjają obywatelom domagającym się demokracji, lecz ostatniemu satrapie Bliskiego Wschodu, którego władza pozostała niezachwiana przez rewoltę: Muammarowi Kadaffiemu w Libii. Z Berlusconim u władzy, Unia Europejska nie może liczyć na to, że Włochy będą prowadziły politykę zagraniczną adresowaną do nowej rzeczywistości krajów śródziemnomorskich. Włochy mają wiele kreatywnej energii, ale włoskie instytucje pokazują wielkie ubóstwo idei w historycznym momencie.
Według Nichiego Vendoli, w tej sytuacji odpowiedzialność ze przyszłość spada na lewicę. To sprawia, że odnowiona włoska lewica nie może być mieszanką radykałów i reformistów, gotową do kompromisu z prawicą z powodu strachu przez reakcją partii centrowych. Myślenie, że tego rodzaju „realpolitik" wygra dla nas wybory, jest zwodnicze – podkreśla Vendola.
mb