Usłyszał zarzuty bo powoływał się na Drzewieckiego
Śledztwo w sprawie płatnej protekcji prokuratura wszczęła w styczniu ub.roku po artykule w "Dzienniku Gazecie Prawnej", w którym podano, że Dariusz Drzewiecki w kwietniu 2009 r. złożył austriackiej firmie Alpine Bau propozycję załatwienia kontraktów na budowę boisk "Orliki", budowę stadionów na Euro 2012 i odcinka autostrady A2. Spółka ta prowadzi w Polsce projekty za prawie 30 mld euro - buduje drogi i obiekty sportowe. Dariusz Drzewiecki zaprzeczał wówczas tym doniesieniom, a informacje zawarte w artykule nazwał kłamliwymi. Natomiast jeden z menedżerów Alpine Bau, Uwe Meyer, z którym miał się spotkać Drzewiecki potwierdził, że do takiego spotkania doszło, ale - jak dodał: "odmówiliśmy współpracy, mówiąc, że nie jesteśmy nią zainteresowani".
W trakcie postępowania prokuratura ustaliła, że do spotkania doszło nie w kwietniu, a 12 marca 2009 r. w jednym z łódzkich pubów. Spotkali się wówczas dwaj przedstawiciele austriackiej firmy Alpine Bau w towarzystwie dwóch innych, nieustalonych dotąd Austriaków z biznesmenem Markiem U., związanym z kilkoma spółkami i prowadzącym działalność gospodarczą za granicą. Podczas tego spotkania - według ustaleń prokuratury - Marek U. powołując się na wpływy w Ministerstwie Sportu i Turystyki oraz Ministerstwie Infrastruktury, poprzez przedstawienie przedstawicielom austriackiej firmy brata ówczesnego ministra sportu, podjął się pośrednictwa w załatwieniu kontraktów na budowę 700 boisk sportowych w ramach projektu Orlik, stadionów piłkarskich oraz odcinka autostrady A2 Stryków-Warszawa. Pośrednictwo w załatwieniu kontraktów miało się odbyć w zamian za korzyść majątkową; Marek U. zażądał udziałów w nowo tworzonej spółce ze środków Alpine Bau, która miała realizować te inwestycje.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Dariusz Drzewiecki był obecny podczas części spotkania. Został poproszony telefonicznie o przyjazd do pubu, w którym się ono odbywało. Przyjechał wraz z trzema swymi znajomymi z innego lokalu. Według śledczych siedział ze znajomymi przy innymi stoliku i kilkakrotnie został doproszony na spotkanie z Austriakami.
Ostatecznie do współpracy Marka U. i austriackiej firmy nie doszło. Według prokuratury, w śledztwie nie było konieczności przesłuchania byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.
PAP, arb