Prezes bloga pisze

Dodano:
Dług publiczny rośnie, trwa gorąca dyskusja o reformie systemu emerytalnego, która zaważy na przyszłości milionów Polaków, wielkimi krokami zbliża się polska prezydencja w UE – to wszystko okazuje się mało istotne. Najważniejsza informacja ostatnich dni brzmi bowiem: „Jarosław Kaczyński założył bloga”.
Gdyby jeszcze za informacją tą poszła pogłębiona analiza tego, co na tym blogu zostało zamieszczone… Ale nie – istotą problemu okazuje się to, czy prezes Kaczyński bloguje osobiście (czy siada przed komputerem? Czy sam wstukuje wpisy? Czy sam przyciska guzik „Zapisz"?), czy jest to może działalność jego politycznych pomocników. Dyskusja toczy się wokół tego, czy Kaczyński będzie się wdawał w dyskusję z internautami (na razie – mimo 1500 wpisów pod swoim blogiem – tego nie robi), czy może będzie to kolejny polityczny słup ogłoszeniowy w sieci. Samym wpisem mało kto się zajmuje – a szkoda, bo gdy się w niego wczytać okazuje się, że jest to transkrypcją przemówienia Jarosława Kaczyńskiego wygłoszonego na konferencji gospodarczej Prawa i Sprawiedliwości trzy tygodnie wcześniej - o czym jednak bloger nie informuje.

Definicja bloga zmienia się. Dziś nie jest to już tylko zapis indywidualnych przemyśleń i forma pamiętnika - to także narzędzie marketingu politycznego, forma aktywności, pozwalająca na dotarcie do szerszej grupy wyborców. Nie zmieniają się jednak pewne formy i zachowania, coś w rodzaju netykiety blogowej. Uruchamiając blog wystarczyło w notce wstępnej opisać sytuację, zatytułować go jako blog polityczny (wyborczy?) Jarosława Kaczyńskiego, na którym będą przedstawiane jego poglądy na kluczowe tematy państwa i ekonomii. Tymczasem mamy coś, co jest tylko atrapą bloga.

Internet ma to do siebie, że jest bezkompromisowy i pełen wiedzy, zbiorowej, a jego użytkownicy to nie tylko alkoholizujący się studenci, szukający mało wyszukanej rozrywki. Dlatego materiały zamieszczone na blogu będą poddawane analizie i krytyce. Pod warunkiem, że będzie co krytykować i do czego się odnieść. Na razie jednak nie bardzo jest o czym poważnie dyskutować. Tekst Kaczyńskiego potwierdza tezę, że jego wizja państwa zakłada wprowadzenie ustroju centralistycznego, z elementami autorytatywnymi. Patriotyzm gospodarczy, którego egzemplifikacją miałyby być silne koncerny narodowe, ma się nijak do pojęcia kapitału, jako czynnika wzrostu i zdobycia przewagi konkurencyjnej. To, co zaprezentował Kaczyński, to raczej forma północnokoreańskiej ideologii "dżucze", niż realna strategia państwa i ekonomii. Dość groteskowe u polityka aspirującego do roli konserwatysty są odwołania do futurologa i technokraty Alvina Tofflera i jego pojęcia trzeciej armii, tym bardziej, że projekty modernizacyjne, jakie chce wprowadzać Kaczyński siłami narodowymi, nie są futurologią, lecz fantazją.

Blog Jarosława Kaczyńskiego został zauważony - i to jest niewątpliwy sukces prezesa PiS. Sukces ten jednak nie został zdyskontowany wpisem, który mógłby otworzyć poważną debatę na temat reformy państwa. Chyba, że chodziło o kolejną odsłonę strategii ocieplania wizerunku prezesa PiS. Pisać bloga może każdy. Trzeba jednak wiedzieć po co się pisze, dla kogo i jaki się chce osiągnąć cel. Na razie cel Kaczyńskiego jest nieznany, a efekt dość siermiężny.
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...