Warszawa pożegna zamordowanego księdza

Dodano:
ks. Marek Rybiński (fot. zyciezakonne.pl)
- W najbliższym czasie ciało polskiego salezjanina ks. Marka Rybińskiego, zamordowanego w Tunezji, zostanie sprowadzone do Polski, a jego pogrzeb odbędzie się w Warszawie - oświadczył prowincjał salezjanów ks. Sławomir Łubian.
Data pogrzebu nie została ustalona, ponieważ wcześniej uroczystości pogrzebowe w Tunezji ma zorganizować biskup Tunisu. Według ks. Łubiana pogrzeb ks. Rybińskiego w Warszawie odbędzie się w przyszłym tygodniu. Ks. Marek Rybiński należał do polskiej prowincji salezjanów z siedzibą w Warszawie i od czterech lat przebywał na misji w Manouba w Tunezji.

- Z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o tragicznej śmierci Księdza Marka Rybińskiego. Był młodym kapłanem salezjaninem pracującym dla dobra innych ludzi. Jako wspólnota salezjanów prowincji św. Stanisława Kostki w Warszawie, z której pochodził, wyrażamy głębokie współczucie rodzinie księdza Marka, jego wspólnocie w Tunezji oraz wszystkim, którzy go znali - podkreślił prowincjał salezjanów. Ks. Łubian złożył też podziękowanie za wyrazy solidarności i  współczucia, które napływają ze świata, od władz państwowych, kościelnych oraz ludzi związanych z misjami salezjańskimi.

W latach 2005-2006 ks. Rybiński pracował w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym jako koordynator Międzynarodowego Wolontariatu Don Bosco. Następnie w latach 2006-2007 był kierownikiem Oratorium w Olsztynie. W roku 2007 wyjechał na misję do Tunezji. Miał 33 lata. W piątek, 18 lutego znaleziono go z podciętym gardłem w garażu prywatnej szkoły religijnej w podmiejskiej dzielnicy Tunisu, Manoubie. W  dzień po śmierci salezjanina rząd Tunezji potępił jego zamordowanie i  zaapelował do "wszystkich duchownych oraz podmiotów społeczeństwa obywatelskiego" o zdecydowane działania, "by uniknąć powtórzenia się podobnych aktów".

W poniedziałek wieczorem władze Tunezji poinformowały, że aresztowano zabójcę polskiego salezjanina. Jest to Tunezyjczyk, który był stolarzem w szkole, gdzie znaleziono ciało księdza.

zew, PAP

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...