Syn Kadafiego: nie zniszczymy złóż ropy

Syn Kadafiego przyznał, że władze straciły kontrolę nad wschodem kraju. Wyraził jednak pewność, że wkrótce przejmą one kontrolę nad tym regionem. Według al-Islama, antyrządowi protestujący to jedynie kilkuset "terrorystów", którzy ukradli wojskowe czołgi, broń i amunicję. Zapytany o wykorzystywanie do tłumienia protestów afrykańskich najemników, odpowiedział: "Mówiono o tym tylko w jednym kanale telewizyjnym, w Al-Dżazirze. Wszystkie kłamstwa pochodzą z tego źródła". Następnie zaprosił zagraniczne media do przyjazdu do Libii i zweryfikowania informacji.
Według al-Islama, podczas protestów zginęły 242 osoby. Wcześniejszy oficjalny bilans mówił o 300 zabitych. Syn Kadafiego zapewnił, że nie został przeprowadzony żaden nalot przeciwko ludności. Dodał, że pokojowe manifestacje i żądania polityczne nie stanowią "żadnego problemu" i "są do przyjęcia". Niezgodne z prawem są jedynie działania "uzbrojonych grup".
Muammar Kadafi w czwartek zagroził "zakręceniem kurka" z ropą naftową, jeśli w kraju nie ustaną antyrządowe wystąpienia. Łącząc się telefonicznie ze swej kwatery ze studiem telewizji publicznej, Kadafi ostrzegł: - Jeśli obywatele nie powrócą do pracy, przerwie się dostawy ropy naftowej.
W Libii od ponad tygodnia trwa rewolta przeciw reżimowi Kadafiego. Władze straciły kontrolę nad wschodnią częścią kraju, gdzie leży m.in. Bengazi.pap, ps