Prezydent Jemenu: USA i Izrael buntują mi obywateli

Dodano:
Jemeńczycy domagają się odejścia prezydenta Alego Abd Allaha Salah. Salah uważa, że buntownicy są inspirowani przez Izrael i USA (fot. Wikipedia)
Na wezwanie opozycji w centrum stolicy Jemenu, Sany, zebrali się demonstranci, którzy chcą ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Tymczasem prezydent oskarżył USA i Izrael o kierowanie protestami.
Manifestanci ustawieni w zwarte szeregi zablokowali trzy główne drogi prowadzące w kierunku uniwersytetu w Sanie, który stał się centrum protestów trwających w stolicy od 27 stycznia. Ich uczestnicy zbierali się właśnie przed tą uczelnią. Na razie nie ma oficjalnych danych o liczbie protestujących; francuska agencja szacuje ja na kilkadziesiąt tysięcy. "Ludzie chcą obalenia reżimu, ludzie chcą odejścia Alego Abd Allaha Salaha" - skandowali manifestanci.

Tymczasem prezydent Jemenu w oświadczeniu prasowym oskarżył Izrael i Stany Zjednoczone o kierowanie rewolucją w krajach arabskich. Zdaniem prezydenta powstania, które ogarnęły świat arabski "to burza kierowana z Tel Awiwu pod nadzorem Waszyngtonu". Rządzący w Jemenie od ponad 30 lat Salah ocenił, że demonstracje w jego kraju "są tylko próbą naśladowania" powstań w innych krajach arabskich. Oznajmił również, że "Jemen nie jest Tunezją ani Egiptem".

W Jemenie od dwóch tygodni trwa fala protestów zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka. W ciągu ostatnich dziewięciu dni śmierć w starciach poniosło w Jemenie co najmniej 19 osób. Rządzący Jemenem od 32 lat prezydent zapowiadał jeszcze niedawno, że odejdzie, ale dopiero w 2013 roku, gdy upłynie jego kadencja. Demonstracje były m.in. bezpośrednią odpowiedzią na ogłoszony przezeń zamiar zmiany konstytucji w celu przedłużenia rządów. Władze ogłosiły potem zamrożenie tych planów.

Wydarzenia w Jemenie, sąsiadującym z Arabią Saudyjską, wzbudziły szczególny niepokój USA ze względu na strategiczne znaczenie tego kraju, którego terytorium ekstremiści islamscy wykorzystują jako bazę do ataków przeciwko Amerykanom.

PAP, arb
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...