Anna Komorowska: mąż często chodzi do pracy na piechotę
Pytana o pomysł na rolę pierwszej damy Komorowska wyjaśnia, że "trudno mieć gotowy program pierwszej damy, kiedy mąż zostaje prezydentem". - W dużej mierze jest to po prostu odpowiadanie na prośby, z którymi zwracają się różne organizacje, osoby czy instytucje. Trzeba sobie wybrać to, co uważa się za najbardziej potrzebne. Chętnie zgadzam się na patronowanie różnym inicjatywom prozdrowotnym, w celu zwiększania świadomości dotyczącej ochrony zdrowia. Wspomagam działania służące edukacji, kulturze, ochronie środowiska - tłumaczy.
Czy przejmuje się wpadkami męża? – Nie za bardzo. Zawsze próbuje rozróżnić, czy to jest krytyka, czy krytykanctwo. Jeśli krytyka, to zastanawiam się, czy słuszna. Jeśli krytykanctwo, to śmiejemy się z tego razem - tłumaczy. - Mamy w rodzinie już kilka cytatów, które są źródłem rodzinnych dowcipów. Jak ten, że mąż rzuca pracę o godzinie 18 i gna do domu, bo Anka, czyli ja, czeka na niego z kolacja. Takie rzeczy piszą ludzie mało zorientowani w realiach naszego życia, bo odkąd mąż został prezydentem, wspólną kolację w Belwederze jedliśmy może z pięć razy. Jedynym rytuałem dnia, który udało nam się zachować, jest poranna kawa - dodaje.
Cały wywiad Aleksandry Pawlickiej z Anną Komorowską można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".