Kataklizm w Japonii

Dodano:
- Trzęsienie ziemi, tsunami i incydent nuklearny wywołały największy kryzys, jakiego doświadczyła Japonia w ciągu 65 lat od zakończenia II wojny światowej. Jesteśmy poddawani sprawdzianowi, czy my, Japończycy, możemy przezwyciężyć kryzys - ocenił premier Naoto Kan.
11 marca o godz. 14.46 czasu miejscowego północno-wschodnią Japonię nawiedziło najsilniejsze w historii tego kraju trzęsienie ziemi. Jego siłę początkowo oceniono na 8,8 w skali Richtera, później na 9 stopni. Różnica 0,2 w skali Richtera oznacza olbrzymie zwiększenie siły trzęsienia. Energia trzęsienia z 11 marca była o ok. 45 razy większa niż trzęsienia ziemi w Japonii z 1923 r. (miało siłę 8,3 w skali Richtera) i około 1450 razy większa od trzęsienia ziemi w Kobe z 1995 r. (7,3 w skali Richtera).

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Japonię 11 marca jest na czwartym miejscu pod względem siły kataklizmu od 1900 roku. Trzęsienie ziemi w Chile z roku 1960 miało 9,5, w 1964 r. na Alasce 9,2, w 2004 r. na Sumatrze 9,1, w 1952 r. na Kamczatce 9,0 stopni w skali Richtera. Według brytyjskiego ośrodka sejsmologicznego w Edynburgu, trzęsienie ziemi w Japonii było 8 tys. razy silniejsze niż niedawne trzęsienie w Nowej Zelandii i porównywalne z chilijskim z lutego 2010 r.

9 w skali Richtera - co to znaczy?  

Epicentrum trzęsienia znajdowało się około 130 km od wschodniego wybrzeża wyspy Honsiu, a hipocentrum, czyli położone w głębi ziemi źródło rozchodzenia się fal sejsmicznych – na głębokości około 24 km. Trzęsieniu towarzyszyła seria wstrząsów wtórnych. Od piątku odnotowano 25 takich wstrząsów, o sile co najmniej 6 stopni w skali Richtera i ponad 150 wstrząsów słabszych.

Wstrząs spowodował widoczne zmiany fizycznych parametrów kuli ziemskiej. Największa japońska wyspa Honsiu została przesunięta o 2,4 metra. Oś obrotu Ziemi zmieniła położenie o około 10 centymetrów - co prawdopodobnie nie zdarzyło się od czasu katastrofy sejsmicznej w Chile w 1960 roku. Płyty tektoniczne pod dnem Pacyfiku, które wywołały wstrząsy, 11 marca przesunęły się o ponad 18 metrów. Płyty poruszały się na obszarze długim na ok. 500 kilometrów i szerokim na ok. 160 km.

Trzęsienie wywołało sięgającą 10 metrów falę tsunami. Woda uderzyła we wschodnie wybrzeże wyspy Honsiu, obracając w gruzy całe miasta. Fala podmywała budynki, unosiła ze sobą samochody, zalewała pola uprawne i drogi. Początkowo najgorsze wiadomości przychodziły z Sendai w prefekturze Miyagi, na północ od Tokio, gdzie tsunami uderzyło najwcześniej. Żywioł porywał każdego, kto nie zdążył w porę uciec. 60-70 tys. ludzi ewakuowano do prowizorycznych schronień w Sendai.  Fale tsunami porwały także statek, na którego pokładzie znajdowało się 80 osób. Los pasażerów statku jest dotąd nieznany. W dniu kataklizmu przerwały pracę lotniska, w tym podtokijskie Narita, gdzie utkwiło 13 tysięcy ludzi. W całej Japonii anulowano 903 krajowych lotów. Nie kursowało tokijskie metro.
Wstrząsy spowodowały ok. 80 pożarów. Płomienie pojawiły się m.in. w rafineriach w Chiba i Ichihara, płonęła przemysłowa dzielnica Jokohamy.  Elektrownie atomowe wyłączyły się samoczynnie, ale trzęsienie uszkodziło siłownię w Fukushimie. Premier Japonii ogłosił alarm atomowy, by ułatwić władzom podejmowanie nadzwyczajnych przedsięwzięć w związku z akcją ratowniczą.

Na znacznych obszarach północno-wschodniej Japonii poważnych zniszczeń doznała infrastruktura drogowa, kolejowa, portowa i energetyczna. Spowodowane piątkowym kataklizmem szkody oceniane są na 170 miliardów dolarów. Trzęsienie i tsunami zniszczyły lub uszkodziły co najmniej 20 820 budynków. Analitycy obawiają się, że kataklizm zakończy się dla Japonii gospodarczą recesją.

Działanie tsunami dało się odczuć w całym basenie Oceanu Spokojnego. W Kalifornii utonął porwany falą młody mężczyzna, a 35-letni mieszkaniec indonezyjskiej prowincji Papua na Nowej Gwinei zginął w morzu, ratując własną rodzinę.

Japonia - strefa sejsmiczna

Japonia liczy ofiary

Japonia wciąż liczy zabitych, rannych i zaginionych. Japońska Narodowa Agencja Policyjna poinformowała 13 marca, że ustalona dotąd liczba ludzi, którzy zginęli lub zaginęli w następstwie piątkowej katastrofy sejsmicznej, przekracza 3000. Wcześniejsze dane policji mówiły o 2000 ludzi. Szef policji prefektury Miyagi uważa jednak, że liczba ofiar śmiertelnych może przekroczyć 10 000. W prefekturach Miyagi i Iwate władze nie mogły skontaktować się z dziesiątkami tysięcy osób. Nie sposób doliczyć się 9500 mieszkańców miejscowości portowej Minamisanriku, zamieszkanej przez 17 000 osób. Utracono kontakt z 10 000 mieszkańców Higashimatsushima. Obie miejscowości znajdują się w prefekturze Miyagi.

14 marca potwierdzona liczba ofiar śmiertelnych wynosiła 2414. Dzień wcześniej agencja Kyodo podała, że na wybrzeżach prefektury Miyagi znaleziono ciała około dwóch tysięcy ofiar katastrofy. Około tysiąca ciał morze wyrzuciło na brzeg na półwyspie Ojika a kolejnych tysiąc w mieście Minamisanriku. Oficjalna liczba ofiar nie uwzględnia około 200-300 ciał w Sendai, których na razie nie udało się wydobyć, ponieważ zostały uwięzione w trudno dostępnych miejscach pod gruzami.

Do 13 marca w Miyagi i pięciu innych prefekturach na północy Japonii ewakuowano około 450 tys. ludzi. W niektórych miejscach, gdzie znaleźli oni schronienie, zapasy wody, jedzenia i paliwa są bardzo skąpe. Na razie nie ustalono, co stało się z około 2,5 tys. turystów, którzy przebywali na obszarach dotkniętych przez wstrząsy.

Ratownicy uratowali dotychczas 15 tys. ludzi. Do soboty wieczorem Japońskie Siły Samoobrony wysłały w rejony dotknięte trzęsieniem ziemi i tsunami 65 tys. żołnierzy. W niedzielę rano premier Naoto Kan wydał instrukcję, nakazującą wysłanie w rejon katastrofy, w ciągu jednego lub dwóch dni, kolejnych 35 tys. osób. Minister obrony Toshimi Kitazawa nazwał to największą operacją tych sił w historii.

 

Najtragiczniejsze trzęsienia ziemi od 1900 roku

Ciemności kryją Japonię

Japoński rząd podał, że dwa miliony gospodarstw domowych pozbawionych jest prądu, a 1,4 miliona - dostaw wody bieżącej. Około 210 tys. ludzi straciło dach nad głową. Ubezpieczyciele muszą przygotować się na pokrycie szkód w wysokości nawet 15 mld dolarów.

Najsilniejsze w historii trzęsienie ziemi w Japonii unieruchomiło kilka elektrowni atomowych. Z rejonów siłowni Fukushima II ewakuowano 180 tys. osób. Japoński premier zezwolił na wprowadzenie zaplanowanych przerw w dostawach energii, co ma zapobiec poważniejszym niekontrolowanym zakłóceniom. Firma energetyczna Tokyo Electric wprowadziła niespotykane dotychczas w kraju racjonowanie energii w otaczającym Tokio regionie Kanto. Przerwy w dostawach, które mogą potrwać do kwietnia, mają dotyczyć około 45 mln ludzi. W każdym regionie przerwy będą trwały trzy godziny.

Trzęsienie po trzęsieniu

Japonii zagrażają wstrząsy wtórne. Japońska Agencja Meteorologiczna poinformowała, że prawdopodobieństwo wystąpienia wstrząsów wtórnych o sile większej niż 7 stopni w skali Richtera do przedpołudnia 16 marca jest bardzo wysokie. JAM tłumaczy zwiększone ryzyko tym, że trzęsienie z 11 marca powstało na granicy płyt tektonicznych. Prognozy agencji sprawdziły się. W nocy z 13 na 14 marca północno-wschodnią Japonię nawiedziły wstrząsy sejsmiczne o sile 5,8 w skali Richtera. Wstrząsy były silnie odczuwalne w Tokio (gdzie kołysały się wysokie budynki) i na terytorium otaczającej stolicę Japonii prefektury Ibaraki. Epicentrum wstrząsów znajdowało się pod dnem morskim w odległości 150 km na północny wschód od stolicy Japonii. Poziom morza nieco się podniósł, ale tym razem nie doszło do powstania tsunami.

"Pokonamy ten kryzys"

- Nie będzie to proste, ale - tak jak w przeszłości - pokonamy ten kryzys - zapowiedział premier Kan, apelując do Japończyków, by wspólnymi siłami odbudowywali kraj. Japoński rząd wysłał 8 tysięcy żołnierzy do strefy, która najbardziej ucierpiała wskutek trzęsienia ziemi. Do pomocy zostało przygotowanych 300 samolotów i 40 statków. Japońskie siły zbrojne zwróciły się do USA o pomoc żołnierzy amerykańskich stacjonujących w różnych bazach na terenie Japonii (w kraju tym przebywa ok. 50 tys. żołnierzy USA). Siły samoobrony i siły amerykańskie stacjonujące na terenie Japonii utworzyły grupę łącznikową, która organizuje operacje pomocowe po kataklizmie.
Pomoc Japonii zaoferowało prawie 70 krajów i kilka organizacji międzynarodowych. Na miejsce przybywają kolejne ekipy ratunkowe. Już 13 marca do kraju przyleciały ekipy ratunkowe m.in. z Chin, Niemiec, Szwajcarii i USA. Tego dnia do północno-wschodnich  wybrzeży Japonii dotarł amerykański lotniskowiec USS Ronald Reagan. Okręt będzie transportował personel i sprzęt ratunkowy, korzystając z amerykańskich baz wojskowych leżących na wyspie Honsiu.

Japonia walczy o elektrownie

W wyniku trzęsienia ziemi zamknięto 11 z 54 działających w Japonii reaktorów atomowych. Sześć z nich odnotowało poważne problemy techniczne. Jednym z najbardziej niepokojących skutków kataklizmu było uszkodzenie położonej o około 250 km na północ od Tokio elektrowni Fukushima I, gdzie doszło do wybuchów wodoru w trzech reaktorach. Awaria systemu chłodzącego zmusiła operatora siłowni do wypuszczenia radioaktywnej pary do atmosfery, co zmniejszyło ciśnienie w obudowie uszkodzonych reaktorów.

W reaktorze nr 2 doszło do obniżenia poziomu wody chłodzącej, co doprowadziło do odsłonięcia prętów paliwowych, których stopienie grozi uszkodzeniem osłony reaktora. To z kolei może skutkować niezwykle niebezpiecznym wyciekiem substancji radioaktywnych. Ze względu na uszkodzenie systemu chłodzenia ryzyko wybuchu w reaktorze nr 2 jest wciąż realne.

Aby nie dopuścić do kolejnej groźnej eksplozji pracownicy elektrowni rozpoczęli proces chłodzenia reaktora nr 2 poprzez wtłoczenie do niego morskiej wody. Podejmowane są również próby zmniejszenia ciśnienia w komorze reaktora. Chłodzenia wymagały też dwa reaktory w pobliskiej elektrowni Fukushima II. Chociaż operacja ta zakończyła się powodzeniem, nie ma pewności czy reaktory chłodzone w taki sposób będą jeszcze zdatne do użytku.

Oprócz bezpośrednich ofiar wybuchu, eksplozje reaktora atomowego pociągają za sobą liczne konsekwencje i mogą stanowić zagrożenie dla pobliskiej ludności. Władze Japonii zapewniają, iż poziom skażenia radioaktywnego nie zagraża życiu mieszkańców. Jednak po wybuchu reaktorów nr 1 i 3 ewakuowano wszystkie osoby z 20-kilometrowej strefy wokół elektrowni Fukushima I i 10-kilometrowej strefy wokół pobliskiej siłowni jądrowej Fukushima II. W sumie tereny otaczające kompleks nuklearny musiało opuścić około 140 tys. Japończyków.

Poziom skażenia radioaktywnego wynosi obecnie 751,2 mikrosiwertów na godzinę i jest nieco większy niż dawka otrzymywana podczas prześwietlenia promieniami Rentgena w gabinecie lekarskim, przekraczając tym samym dopuszczalny poziom promieniowania. Nie wiadomo, czy w reaktorze nr 1 w Fukushimie I nie doszło do częściowego stopienia się prętów paliwowych. Jeszcze przed wybuchem w tym reaktorze przedstawiciel japońskich władz oświadczył, iż potwierdzono napromieniowanie 22 ludzi, a łączna liczba wystawionych na ryzyko radiacyjne osób może wynosić 190. Na wszelki wypadek zbierane są zapasy jodyny. Telewizja NHK radzi Japończykom, by nie wychodzili z domów, a osobom, które muszą pozostać na zewnątrz - by chroniły drogi oddechowe i skórę.

Premier Japonii oświadczył, że w żadnym razie nie jest to kryzys na miarę katastrofy czarnobylskiej z 1986 roku. Zapewnił, że chociaż „substancje promieniotwórcze przedostały się do atmosfery nie ma doniesień, by były to duże ilości". Japońska agencja ochrony radiologicznej oceniła, że incydent w elektrowni Fukushima I był mniej poważny niż wypadek w siłowni nuklearnej Three Mile Island w 1979 roku i katastrofa czarnobylska w 1986 roku. Agencja oceniła kryzys w Fukushima na czwarty stopień w siedmiostopniowej Międzynarodowej Skali Wydarzeń Nuklearnych i Radiologicznych (INES), podczas gdy Three Mile Island i Czarnobyl to odpowiednio stopień 5 i 7.

Bezpieczeństwo energetyczne

Mimo uniknięcia katastrofy ekologicznej, uszkodzenia elektrowni atomowych niosą ze sobą poważne konsekwencje, w tym perspektywę utraty bezpieczeństwa energetycznego Japonii. Aby zachować ciągłość w dostawach prądu, Japonia zwróciła się do Rosji z prośbą o zwiększenie ilości eksportowanych surowców energetycznych. Wicepremier Rosji Igor Sieczni poinformował, że „istnieje możliwość dostarczenia Japonii do 150 tys. ton skroplonego gazu ziemnego (LNG), jak też zwiększenia dostaw węgla". Wicepremier dodał, że „spółki SUEK i Mieczieł rozpatrzą możliwość zwiększenia dostaw węgla o 3 do 4 mln ton". Rozpatrywana jest również możliwość przesyłania do Japonii prądu istniejącym kablem podmorskim.

Japonia rozpoczęła atomowy program badawczy w 1954 r. przeznaczając na energię atomową 230 milionów jenów. W 1956 r. powołano Komisję Energii Atomowej, której celem było wspieranie rozwoju i promocja wykorzystania tego rodzaju energii. W 1963 r. uruchomiono prototyp reaktora atomowego, który działał do 1976 r., dostarczając znaczną ilość informacji dla późniejszych działań w tej dziedzinie. Pierwszy prywatny reaktor wykorzystany w celach komercyjnych zaczął funkcjonować w połowie 1966 r.

W związku z tym, że Japonia nie posiada własnych surowców energetycznych, około 80 proc. japońskiego zapotrzebowania jest zaspokajane przez import. Początkowo Japonia polegała na imporcie paliw kopalnych, które kupowała na Bliskim Wschodzie. Po kryzysach naftowych w latach 70-tych kraj kwitnącej wiśni postanowił przyjąć inną strategię, opierając swój dalszy rozwój na przemyśle atomowym. W 1973 r. Japonia zrewidowała swoją politykę w tym zakresie, dywersyfikując źródła pozyskiwania energii. Wprowadzono między innymi zamknięty obieg paliwa, aby uzyskać maksymalne korzyści z importowanego uranu. Obecnie Japonia posiada 54 reaktory nuklearne, które dostarczają 30 proc. całości japońskiej energii elektrycznej.

Gospodarka zadrżała

11 marca zatrzęsła się także japońska gospodarka. Po trzęsieniu gwałtownie spadł kurs jena i akcji notowanych na tokijskiej giełdzie. Tuż po trzęsieniu ziemi japoński gigant Sony wstrzymał pracę w sześciu fabrykach. Japoński Bank Centralny zapowiedział, że zrobi, co w jego mocy, by zapewnić stabilność sektora finansowego. Trzy dni po tragedii Bank Japonii dokonał największej operacji finansowej w swojej historii. By zapewnić płynność rynku finansowego bank centralny postanowił zasilić go 15 bilionami jenów (183 mld dolarów) - czyli kwotą, jakiej nigdy dotąd nie wyasygnował jednorazowo w tym celu. Ponadto bank przeznaczył 5 bilionów jenów (61 mld dolarów) na zwiększenie swojego portfela papierów wartościowych – zamierza skupować walory obciążone dużym ryzykiem, takie jak obligacje emitowane przez przedsiębiorstwa. Premier Japonii zapowiedział, że jego rząd podejmie zdecydowane działania przeciwko spekulacyjnym posunięciom na rynkach finansowych.

W czasie pierwszej sesji po kataklizmie, wskaźnik tokijskiej giełdy obniżył się o 7,7 proc., czego nie notowano od czasu globalnego kryzysu finansowego w 2008 roku. Oznacza to, że księgowa wartość spółek, których akcje są przedmiotem obrotu, spadła o 287 mld dolarów. Inwestorzy zaniepokojeni skutkami wstrząsów dla gospodarki japońskiej masowo wyprzedawali akcje prawie wszystkich przedsiębiorstw, zwłaszcza tych, należących do branży motoryzacyjnej. Japońskie koncerny samochodowe zawiesiły produkcję we wszystkich swoich fabrykach w kraju. Toyota Motor Co. zmniejszy liczbę wyprodukowanych samochodów o ok. 40 tys. 14 marca na tokijskiej giełdzie akcje Toyoty spadły o 7,7 proc.

W ocenie specjalistycznej firmy AIR Worldwide, koszty kataklizmu dla towarzystw ubezpieczeniowych wyniosą 34,6 mld dolarów. Będzie to poważny cios dla i tak już osłabionej gospodarki japońskiej - uważają eksperci przypominając, że w rankingu światowych gospodarek Japonia została wyprzedzona przez Chiny.
Przedstawiane obecnie oceny wpływu katastrofy na gospodarkę mają charakter prowizoryczny. W przesłanej klientom nocie główny ekonomista do spraw Japonii w banku Credit Suisse Hiromichi Shirakawa napisał, iż tylko w regionie bezpośrednio dotkniętym trzęsieniem ziemi i tsunami straty gospodarcze mogą wynieść od 14 do 15 bilionów jenów (171 do 183 mld dolarów).


Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...