Klich: polscy żołnierze uzbrojeni po zęby

Dodano:
Bogdan Klich (fot. MON)
Nasz kontyngent w Afganistanie jest w tej chwili uzbrojony po zęby i dysponuje wszelkim możliwym sprzętem. Doposażenie kontyngentu kosztowało w latach 2009-2010 ponad 1,3 mln zł - zapewniał minister obrony narodowej Bogdan Klich. Klich podkreślił też, że wojsko dysponuje niemal 2 miliardami złotych, które przeznaczy w tym roku na szkolenie.
- Nasycenie sprzętem naszego kontyngentu jest maksymalne i jeśli byśmy zakupywali kolejny sprzęt i dostarczali do Afganistanu, to byłby on niewykorzystywany - powiedział szef MON. Klich przebywał w Centrum Szkolenia na Potrzeby Sił Pokojowych, gdzie wizytował ćwiczenia dowódczo sztabowe Bagram IX przed wyjazdem kolejnej zmiany do Afganistanu.

Klich podkreślił, że ćwiczenia odbywają się przy pomocy nowoczesnego sprzętu, takiego jak JCATS, który daje pełne odwzorowanie sytuacji, z jaką mogą się zetknąć żołnierze na polu walki. Szef Szkolenia Wojsk Lądowych gen. dyw. Paweł Lamla poinformował, że trwają procedury związane z zakupem dwóch zestawów JCATS. Mają one być kupione do końca roku, a jeden z nich będzie ulokowany w kieleckim Centrum.

Tymczasem "Rzeczpospolita" napisała, że dowództwo Wojsk Lądowych zrezygnowało z wysyłania żołnierzy na szkolenia organizowane od 2005 roku przez producenta rosomaków - Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich. Na pytanie w tej sprawie szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Mieczysław Cieniuch odpowiedział, że umowa MON z zakładami nadal jest ważna, trwają renegocjacje. - Siły zbrojne nie mogą sobie pozwolić na to, aby podmiot cywilny, nawet najbardziej zaprzyjaźniony, dysponował jako jedyny zdolnością szkolenia mechaników-kierowców. Siły zbrojne taką zdolność muszą mieć - podkreślił Cieniuch. - Uważam, że za wyjątkiem wstępnego szkolenia resztę jesteśmy w stanie realizować w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu, z tego względu, że musimy szybciej określoną liczbę załóg na rosomaki przygotować - dodał dowódca Wojsk Lądowych gen. bryg. Zbigniew Głowienka. Jego zdaniem w Poznaniu są lepsze warunki do szkolenia, osiem trenażerów i przygotowana kadra, tymczasem szkolenie w Siemianowicach kosztuje ponad 3 mln zł.

PAP, arb
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...