Palestyńskie rakiety spadają na Izrael
Wicepremier Izraela Silwan Szalom powiedział, że sytuacja przypomina tę sprzed izraelskiej ofensywy w Gazie na przełomie 2008 i 2009 roku. W operacji "Płynny ołów" zginęło wówczas 1,4 tys. Palestyńczyków, w większości cywili. Po ofensywie Hamas wstrzymał ostrzał. - Być może będziemy musieli rozważyć powrót do operacji - powiedział Szalom w rozmowie z izraelskim radiem. - Mówię to, choć wiem, że takie posunięcie może spowodować, że region znajdzie się w znacznie bardziej zapalnej sytuacji - dodał.
Szalom uważa też, że Hamas może otworzyć nowy front w konflikcie z Izraelem, "by powstrzymać jakąkolwiek możliwość dialogu między Palestyńczykami, albo by zyskać znacznie silniejszą pozycję w takich negocjacjach". Na terytoriach palestyńskich panuje faktyczna dwuwładza od czerwca 2007 roku, kiedy Hamas zbrojnie przejął kontrolę nad Strefą Gazy.
W 2006 roku Hamas wygrał palestyńskie wybory parlamentarne, ale społeczność międzynarodowa nie chciała uznać jego władzy, gdyż ugrupowanie to odmawia Izraelowi prawa do istnienia i jest traktowane przez USA i Unię Europejską jak organizacja terrorystyczna. Rządzący na Zachodnim Brzegu umiarkowany gabinet prezydenta Mahmuda Abbasa jest uważany przez wspólnotę międzynarodową za jedynego legalnego przedstawiciela Autonomii Palestyńskiej i zaangażowany jest w rozmowy pokojowe z Izraelem.
PAP, arb