Spirala przemocy
Dodano:
W Palestynie: kolejne zamachy Arabów, kolejne akcje odwetowe Izraela... Równolegle trwają dyplomatyczne starania o przywrócenie pokoju.
Do aresztowania 400 Palestyńczyków doszło w sobotę w obozie uchodźców palestyńskich pod Tulkarem na Zachodnim Brzegu Jordanu w ciągu ostatnich 24 godzin. Około 60 z zatrzymanych to funkcjonariusze palestyńskich sił bezpieczeństwa. Większość z nich przewieziono do Izraela na przesłuchania.
Armia, która od czwartku okupuje zarówno obóz uchodźców, jak i samo miasto Tulkarem, w sobotę nadal prowadziła szczegółowe rewizje w palestyńskich domach. Jak podało radio izraelskie, poszukiwano przede wszystkim "terrorystów i uzbrojonych Palestyńczyków". Zdaniem wojskowych, w obozie pod Tulkarem ma ukrywać się jeszcze co najmniej stu zbrojnych Palestyńczyków.
W piątkowych starciach izraelsko-palestyńskich pod Tulkarem zginęło co najmniej 7 Palestyńczyków i jeden izraelski żołnierz.
W sobotę od rana izraelskie siły powietrzne kontynuowały naloty na miasta Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu, atakując przede wszystkim kwatery palestyńskich sił bezpieczeństwa. Następnie 5 izraelskich czołgów wtargnęło do obozu uchodźców Dheisze na przedmieściu Betlejem (Zachodni Brzeg Jordanu), a od piątku wojsko okupuje obóz uchodźców Adda w tym samym mieście, niszcząc domy Palestyńczyków. Według palestyńskich sił bezpieczeństwa, na terenie obozu Adda zrównano z ziemią domy 50 rodzin palestyńskich.
W odwecie jedna osoba zginęła, a prawie 40 zostało rannych, kiedy trzech Palestyńczyków otworzyło w sobotę wieczorem ogień do przechodniów w izraelskim mieście Netanja. Zamachowców zastrzelono.
Telewizja izraelska twierdzi, że czwarty zamachowiec uciekł po wymianie strzałów z policją.
Do zamachu przyznały się telefonicznie Brygady Męczenników Al-Aksy, ugrupowanie powiązane z organizacją Al-Fatah Jasera Arafata.
Do ostrzelania przechodniów doszło po zakończeniu szabasu, gdy po nadmorskim bulwarze w Netanji spacerują tłumy ludzi.
Lekarze informują, że co najmniej dziewięcioro rannych, w tym niemowlę, jest w ciężkim stanie.
W odpowiedzi na zamach izraelskie lotnictwo ostrzelało pociskami rakietowymi siedzibę Jasera Arafata w Gazie. Świadkowie informują o co najmniej 20 rannych.
Arafat od grudnia przebywa w swej siedzibie w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu, otoczonej przez czołgi izraelskie.
Z relacji świadków wynika, że pociski rakietowe trafiły w trzy posterunki kontrolne palestyńskiej formacji Force 17 wokół biur Arafata w Gazie oraz w pobliski budynek, w którym mają siedziby palestyńskie służby bezpieczeństwa.
Rozgłośnia Głos Palestyny poinformowała, że kilka minut po ataku w Gazie, izraelski myśliwiec F-16 strzelił pociskiem rakietowym w kwaterę Arafata w Nablusie na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Strona izraelska potwierdziła, że atakowanych było kilka celów w Gazie i w Nablusie.
11 osób zginęło, a 58 zostało rannych, w tym kilka poważnie, w wyniku zamachu bombowego, dokonanego w sobotę wieczorem w kawiarni w Jerozolimie. Zginął też zamachowiec-samobójca.
Jeden z gości kawiarni "Moment", położonej zaledwie 100 metrów od siedziby premiera Izraela Ariela Szarona powiedział, że eksplozja była bardzo silna. "Wszędzie był dym i czuć było ostry zapach prochu. Ludzie krzyczeli, nigdy w życiu nie widziałem czegoś takiego" - powiedział gość kawiarni o imieniu Eran.
Według szefa jerozolimskiej policji Mickeya Levy'ego, zamachowiec wszedł do kawiarni i zdetonował bombę. "To bardzo, bardzo poważny atak" - powiedział Levy.
Do zamachu doszło w zaledwie dwie godziny po tym, jak trzej uzbrojeni Palestyńczycy otworzyli ogień do przechodniów w izraelskim mieście Netanja.
Do zamachu przyznał się Hamas - radykalna organizacja palestyńska. Wcześniej odpowiedzialność za zamach wzięły na siebie Brygady Męczenników Al-Aksy.
Członkowie Hamasu ogłosili w sobotę wieczorem przez megafony w Gazie, że ich ugrupowanie dokonało zamachu w jerozolimskiej kawiarni, położnej w pobliżu siedziby premiera Izraele Ariela Szarona. "Islamski ruch oporu Hamas czci męczeństwo swego bohatera 20-letniego Fouada Huraniego z obozu uchodźców al-Aroub, który dokonał śmiałego ataku w Jerozolimie w odwecie za masakrę dokonaną przez Izrael na naszym społeczeństwie" - oświadczył Hamas.
Była to odpowiedź Palestyńczyków na ostatnie naloty armii izraelskiej na obozy uchodźców na Zachodnim Brzegu i w Gazie.
Krótko po zamachu dokonanym przez palestyńskiego zamachowca-samobójcę w kawiarni w Jerozolimie izraelskie śmigłowce zaatakowały w sobotę wieczorem obozy uchodźców palestyńskich w Ramallah na Zachodnim Brzegu. Zginął jeden Palestyńczyk - podał korespondent AFP.
Według Reutersa, powołującego się na palestyńskich świadków, śmigłowce zrzuciły dwa pociski na obóz al-Am'ari, trafiając w samochód.
W piątek - w najkrwawszym od 14 lat dniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego - w starciach na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy zginęło 36 Palestyńczyków i 6 Izraelczyków.
Kilkadziesiąt tysięcy izraelskich Arabów zapowiedziało na niedzielę strajk w północnym Izraelu jako protest przeciwko masakrom, których wojsko izraelskie dopuszcza się w tych dniach na terytoriach Autonomii Palestyńskiej. Uczestnicy sobotniego wiecu solidarności z narodem palestyńskim w Sachninie, który odbył się pod palestyńskimi flagami, protestowali przeciwko "milczeniu krajów arabskich" wobec dramatycznych wydarzeń w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu.
***
Równolegle trwają starania o przywrócenie pokoju. Przewodniczący parlamentu palestyńskiego Ahmed Korei spotka się z szefem dyplomacji izraelskiej Szimonem Peresem.
Korei, który jest bliskim współpracownikiem przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata, będzie rozmawiać z Peresem o eskalacji napięcia po ostatnich krwawych zamachach palestyńskich.
Peres uznawany jest za zwolennika ugody z Arabami.
les, IrP, pap
Czytaj też: Dobry skutek izraelskich rajdów?
Armia, która od czwartku okupuje zarówno obóz uchodźców, jak i samo miasto Tulkarem, w sobotę nadal prowadziła szczegółowe rewizje w palestyńskich domach. Jak podało radio izraelskie, poszukiwano przede wszystkim "terrorystów i uzbrojonych Palestyńczyków". Zdaniem wojskowych, w obozie pod Tulkarem ma ukrywać się jeszcze co najmniej stu zbrojnych Palestyńczyków.
W piątkowych starciach izraelsko-palestyńskich pod Tulkarem zginęło co najmniej 7 Palestyńczyków i jeden izraelski żołnierz.
W sobotę od rana izraelskie siły powietrzne kontynuowały naloty na miasta Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu Jordanu, atakując przede wszystkim kwatery palestyńskich sił bezpieczeństwa. Następnie 5 izraelskich czołgów wtargnęło do obozu uchodźców Dheisze na przedmieściu Betlejem (Zachodni Brzeg Jordanu), a od piątku wojsko okupuje obóz uchodźców Adda w tym samym mieście, niszcząc domy Palestyńczyków. Według palestyńskich sił bezpieczeństwa, na terenie obozu Adda zrównano z ziemią domy 50 rodzin palestyńskich.
W odwecie jedna osoba zginęła, a prawie 40 zostało rannych, kiedy trzech Palestyńczyków otworzyło w sobotę wieczorem ogień do przechodniów w izraelskim mieście Netanja. Zamachowców zastrzelono.
Telewizja izraelska twierdzi, że czwarty zamachowiec uciekł po wymianie strzałów z policją.
Do zamachu przyznały się telefonicznie Brygady Męczenników Al-Aksy, ugrupowanie powiązane z organizacją Al-Fatah Jasera Arafata.
Do ostrzelania przechodniów doszło po zakończeniu szabasu, gdy po nadmorskim bulwarze w Netanji spacerują tłumy ludzi.
Lekarze informują, że co najmniej dziewięcioro rannych, w tym niemowlę, jest w ciężkim stanie.
W odpowiedzi na zamach izraelskie lotnictwo ostrzelało pociskami rakietowymi siedzibę Jasera Arafata w Gazie. Świadkowie informują o co najmniej 20 rannych.
Arafat od grudnia przebywa w swej siedzibie w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu, otoczonej przez czołgi izraelskie.
Z relacji świadków wynika, że pociski rakietowe trafiły w trzy posterunki kontrolne palestyńskiej formacji Force 17 wokół biur Arafata w Gazie oraz w pobliski budynek, w którym mają siedziby palestyńskie służby bezpieczeństwa.
Rozgłośnia Głos Palestyny poinformowała, że kilka minut po ataku w Gazie, izraelski myśliwiec F-16 strzelił pociskiem rakietowym w kwaterę Arafata w Nablusie na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Strona izraelska potwierdziła, że atakowanych było kilka celów w Gazie i w Nablusie.
11 osób zginęło, a 58 zostało rannych, w tym kilka poważnie, w wyniku zamachu bombowego, dokonanego w sobotę wieczorem w kawiarni w Jerozolimie. Zginął też zamachowiec-samobójca.
Jeden z gości kawiarni "Moment", położonej zaledwie 100 metrów od siedziby premiera Izraela Ariela Szarona powiedział, że eksplozja była bardzo silna. "Wszędzie był dym i czuć było ostry zapach prochu. Ludzie krzyczeli, nigdy w życiu nie widziałem czegoś takiego" - powiedział gość kawiarni o imieniu Eran.
Według szefa jerozolimskiej policji Mickeya Levy'ego, zamachowiec wszedł do kawiarni i zdetonował bombę. "To bardzo, bardzo poważny atak" - powiedział Levy.
Do zamachu doszło w zaledwie dwie godziny po tym, jak trzej uzbrojeni Palestyńczycy otworzyli ogień do przechodniów w izraelskim mieście Netanja.
Do zamachu przyznał się Hamas - radykalna organizacja palestyńska. Wcześniej odpowiedzialność za zamach wzięły na siebie Brygady Męczenników Al-Aksy.
Członkowie Hamasu ogłosili w sobotę wieczorem przez megafony w Gazie, że ich ugrupowanie dokonało zamachu w jerozolimskiej kawiarni, położnej w pobliżu siedziby premiera Izraele Ariela Szarona. "Islamski ruch oporu Hamas czci męczeństwo swego bohatera 20-letniego Fouada Huraniego z obozu uchodźców al-Aroub, który dokonał śmiałego ataku w Jerozolimie w odwecie za masakrę dokonaną przez Izrael na naszym społeczeństwie" - oświadczył Hamas.
Była to odpowiedź Palestyńczyków na ostatnie naloty armii izraelskiej na obozy uchodźców na Zachodnim Brzegu i w Gazie.
Krótko po zamachu dokonanym przez palestyńskiego zamachowca-samobójcę w kawiarni w Jerozolimie izraelskie śmigłowce zaatakowały w sobotę wieczorem obozy uchodźców palestyńskich w Ramallah na Zachodnim Brzegu. Zginął jeden Palestyńczyk - podał korespondent AFP.
Według Reutersa, powołującego się na palestyńskich świadków, śmigłowce zrzuciły dwa pociski na obóz al-Am'ari, trafiając w samochód.
W piątek - w najkrwawszym od 14 lat dniu konfliktu izraelsko-palestyńskiego - w starciach na Zachodnim Brzegu i w Strefie Gazy zginęło 36 Palestyńczyków i 6 Izraelczyków.
Kilkadziesiąt tysięcy izraelskich Arabów zapowiedziało na niedzielę strajk w północnym Izraelu jako protest przeciwko masakrom, których wojsko izraelskie dopuszcza się w tych dniach na terytoriach Autonomii Palestyńskiej. Uczestnicy sobotniego wiecu solidarności z narodem palestyńskim w Sachninie, który odbył się pod palestyńskimi flagami, protestowali przeciwko "milczeniu krajów arabskich" wobec dramatycznych wydarzeń w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu.
***
Równolegle trwają starania o przywrócenie pokoju. Przewodniczący parlamentu palestyńskiego Ahmed Korei spotka się z szefem dyplomacji izraelskiej Szimonem Peresem.
Korei, który jest bliskim współpracownikiem przewodniczącego Autonomii Palestyńskiej Jasera Arafata, będzie rozmawiać z Peresem o eskalacji napięcia po ostatnich krwawych zamachach palestyńskich.
Peres uznawany jest za zwolennika ugody z Arabami.
les, IrP, pap
Czytaj też: Dobry skutek izraelskich rajdów?