Libijski impas trwa
Dodano:
Chociaż powstają już pierwsze projekty rozwiązania kryzysu w Libii, to stan chaosu i niepewności przeciąga się, a szansy na szybki pokój nie widać.
Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja w Libii zmieniała się jak w kalejdoskopie i w zasadzie każdy dzień przynosił zwrot akcji w wojnie Kadafiego z jego przeciwnikami. Obecnie dynamika konfliktu osłabła. Siły koalicji wstrzymały ofensywę armii pułkownika atakami z powietrza, a teraz skupiają się głównie na patrolowaniu nieba nad Libią. Wojska Kadafiego, który ani myśli odejść, przeprowadzają ograniczone ataki na rebeliantów. I nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie w Libii dojdzie do jakiegoś przełomu.
Taki stan zawieszenia może trwać bez końca, ale tylko teoretycznie. Cytując klasyka: reżim i tak się wyżywi, ale rebelianci już niekoniecznie. Z informacji amerykańskich wynika, że sytuacja w Misracie jest coraz gorsza (Amerykanie mają tam swoich ludzi – oficjalnie są to pracownicy agencji humanitarnych). A im dalej na zachód, gdzie wciąż trwają walki, tym gorzej. W opanowanych przez rebeliantów miastach brakuje wody, żywności, nie ma prądu. Amerykanie wysłali ponoć zapas medykamentów wystarczający do udzielenia podstawowej pomocy kilkudziesięciu tysiącom osób, ale to rozwiązanie tymczasowe. Na cóż bowiem leki, skoro brakuje lekarzy i pielęgniarek. Cały czas rośnie też liczba ofiar wśród niewinnych cywilów.
Jeśli zaufać informacjom płynącym z Trypolisu, reżim Kadafiego jest gotów rozmawiać o pokoju. List dyktatora do prezydenta Obamy jest jednym przejawów dobrej woli. Rolę mediatora wzięła na siebie Turcja, która krytycznie odniosła się do samej interwencji. Plan zawieszenia broni ponoć właśnie powstaje. Trudno go na razie ocenić, bo nie są znane jego szczegóły techniczne. Wiadomo jedynie, że zakłada on powstanie „bezpiecznych stref", w których ludność cywilna mogłaby otrzymać pomoc. Turecki premier Erdogan wspomniał też o demokratyzacji, zawieszeniu broni i wycofaniu sił Kadafiego z kontrolowanej przez rebeliantów części kraju. Co ciekawe, konkurencyjny projekt rozwiązania kryzysu tworzy Grecja - nie ujawniono jednak żadnych jego szczegółów.
Mimo wszystko szanse na szybkie rozwiązanie libijskiego impasu są niewielkie. Chociaż wszyscy wyrażają gotowość negocjacji i chęć osiągnięcia porozumienia, to diabeł tkwi w szczegółach. Trudno uznać, że obie strony – jeśli do rozmów w ogóle dojdzie – szybko ustalą jedno stanowisko w najważniejszych kwestiach. Czy Kadafi powinien zostać u władzy? A jeśli tak, to w jakim charakterze? Jaką rolę w systemie politycznym Libii powinna sprawować opozycja? Co z siłami międzynarodowymi? Pytań jest wiele, odpowiedzi - brak. Kadafi ustąpić nie chce, a powstańcy upierają się by pułkownik i jego rodzina wyjechali z kraju. Rozpoczynając rozmowy o pokoju z tak skrajnych pozycji trudno o porozumienie.
Taki stan zawieszenia może trwać bez końca, ale tylko teoretycznie. Cytując klasyka: reżim i tak się wyżywi, ale rebelianci już niekoniecznie. Z informacji amerykańskich wynika, że sytuacja w Misracie jest coraz gorsza (Amerykanie mają tam swoich ludzi – oficjalnie są to pracownicy agencji humanitarnych). A im dalej na zachód, gdzie wciąż trwają walki, tym gorzej. W opanowanych przez rebeliantów miastach brakuje wody, żywności, nie ma prądu. Amerykanie wysłali ponoć zapas medykamentów wystarczający do udzielenia podstawowej pomocy kilkudziesięciu tysiącom osób, ale to rozwiązanie tymczasowe. Na cóż bowiem leki, skoro brakuje lekarzy i pielęgniarek. Cały czas rośnie też liczba ofiar wśród niewinnych cywilów.
Jeśli zaufać informacjom płynącym z Trypolisu, reżim Kadafiego jest gotów rozmawiać o pokoju. List dyktatora do prezydenta Obamy jest jednym przejawów dobrej woli. Rolę mediatora wzięła na siebie Turcja, która krytycznie odniosła się do samej interwencji. Plan zawieszenia broni ponoć właśnie powstaje. Trudno go na razie ocenić, bo nie są znane jego szczegóły techniczne. Wiadomo jedynie, że zakłada on powstanie „bezpiecznych stref", w których ludność cywilna mogłaby otrzymać pomoc. Turecki premier Erdogan wspomniał też o demokratyzacji, zawieszeniu broni i wycofaniu sił Kadafiego z kontrolowanej przez rebeliantów części kraju. Co ciekawe, konkurencyjny projekt rozwiązania kryzysu tworzy Grecja - nie ujawniono jednak żadnych jego szczegółów.
Mimo wszystko szanse na szybkie rozwiązanie libijskiego impasu są niewielkie. Chociaż wszyscy wyrażają gotowość negocjacji i chęć osiągnięcia porozumienia, to diabeł tkwi w szczegółach. Trudno uznać, że obie strony – jeśli do rozmów w ogóle dojdzie – szybko ustalą jedno stanowisko w najważniejszych kwestiach. Czy Kadafi powinien zostać u władzy? A jeśli tak, to w jakim charakterze? Jaką rolę w systemie politycznym Libii powinna sprawować opozycja? Co z siłami międzynarodowymi? Pytań jest wiele, odpowiedzi - brak. Kadafi ustąpić nie chce, a powstańcy upierają się by pułkownik i jego rodzina wyjechali z kraju. Rozpoczynając rozmowy o pokoju z tak skrajnych pozycji trudno o porozumienie.