Czerwone Diabły bliżej tytułu
Kuszczak miał trochę pracy, ale zaprezentował się z dobrej strony. Szczególnie w 62. minucie gry broniąc uderzenie z daleka Islandczyka Eidura Gudjohnsena. Interwencja Polaka została uznana przez dziennikarzy "paradą dnia". W sobotę lider kolejne trzy punkty "zaklepał" praktycznie w ciągu pół godziny gry. W 12. minucie 21. gola w sezonie uzyskał Bułgar Dymitar Berbatow, który w porównaniu do środowego spotkania z Chelsea zastąpił w wyjściowej jedenastce Wayne'a Rooneya. Anglik rozpoczął odbywanie kary dwóch meczów dyskwalifikacji za wykrzyczenie do kamery steku wulgaryzmów podczas potyczki z West Ham United przed tygodniem.
W 32. minucie na 2:0 podwyższył, i jak się później okazało ustalił rezultat, Ekwadorczyk Antonio Valencia. Na Old Trafford zasiadło 75 339 widzów. - To bardzo ważne zwycięstwo, które przybliża nas do 19. tytułu mistrza kraju. Tym ważniejsze, że nie graliśmy najlepiej. Sporo było strat, niedokładności - ocenił Ferguson.
Najgroźniejszy rywal Czerwonych Diabłów - stołeczny Arsenal - w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z beniaminkiem z Blackpool. W sobotę trzy punkty dopisała do dorobku trzecia w tabeli Chelsea, która pokonała Wigan 1:0. Londyńska ekipa nie zachwyca i ma małe szanse na obronę tytułu. 11 punktów straty do lidera przy jednym meczu zaległym to różnica raczej nie do odrobienia dla podopiecznych Włocha Carlo Ancelottiego przy ich obecnej dyspozycji.
W poprzednim, gdy The Blues kroczyli pewnie po mistrzostwo Anglii, rozgromili przed własną publicznością Wigan 8:0. W sobotę jedynego gola zdobył w 67. minucie Francuz Florent Malouda, który w podstawowej jedenastce zastąpił Hiszpana Fernando Torresa.
Pięć goli w pierwszej połowie oglądali kibice na White Hart Lane, gdzie Tottenham Hotspur pokonał Stoke City 3:2. Peter Crouch zdobywając dwie bramki zrewanżował się w jakiś sposób za czerwoną kartką, którą zobaczył już w 15. minucie wtorkowego spotkania Champions League w Madrycie z Realem. Koguty stoczą walkę o czwartą, premiowaną udziałem w LM, lokatę w tabeli z Manchesterem City, który w poniedziałek zagra na Anfield Road z Liverpoolem. Obecnie tracą do tego zespołu trzy punkty. - O meczu w Madrycie już zapomnieliśmy, a o rewanżu jeszcze nie myślimy. Teraz liczy się wyłącznie liga. Posmakowaliśmy rywalizacji z europejską elitą i chcemy tam wrócić w przyszłym sezonie. A do tego niezbędne jest czwarte miejsce w Premier League - zaznaczył szkoleniowiec gospodarzy Harry Redknapp.
pap, ps