Nałęcz: Komorowski może nie złożyć kwiatów pod zmienioną tablicą

Dodano:
Tomasz Nałęcz (fot. Wikipedia)
Zdaniem doradcy prezydenta prof. Tomasza Nałęcza znajdzie się taki sposób oddania w poniedziałek hołdu ofiarom katastrofy smoleńskiej przez prezydentów Polski i Rosji, by "nie ranić polskich serc". Według Nałęcza prezydenci będą rozmawiali o zamianie tablicy. Dodał, że nie wiadomo, czy Komorowski złoży kwiaty pod zmienioną tablicą. - Jest z tym problem - przyznał.
Nałęcz pytany, czy prezydent Bronisław Komorowski złoży wiązankę w Smoleńsku przed kamieniem, na  którym Rosjanie zmienili tablicę informującą o ofiarach katastrofy prezydenckie samolotu przyznał, że "jest z tym problem". - Zobaczymy jak będzie wyglądała ta część upamiętnienia katastrofy smoleńskiej. Ja sobie nie wyobrażam, żeby obydwaj prezydenci będąc w  Katyniu nie pojawili się też na miejscu katastrofy i nie oddali hołdu ofiarom katastrofy -  powiedział Nałęcz.

Tusk i Komorowski złożyli wieniec pod tablicą

- Mamy do czynienia z oczywistym kłopotem, bo Rosjanie postawili tam ten kamień, jako to symboliczne miejsce upamiętniania ofiar katastrofy. Po czym inni Rosjanie powiesili tam tablicę, która - co tu dużo mówić - nie tak jak chcieliśmy upamiętnia te ofiary - przyznał. Jednocześnie zaznaczył, że polscy dyplomaci, osoby przygotowujące wizytę prezydenta Komorowskiego w Katyniu i Smoleńsku "poradzą sobie z  tym kłopotem". - Właśnie tak, żeby ofiary katastrofy upamiętnić, ale tak by formą tego upamiętnienia nie ranić polskich serc - dodał doradca prezydenta.

Przedstawiciele władz złożyli kwiaty w Sejmie

Podkreślił też konieczność prowadzenia dalszego polsko-rosyjskiego dialogu. - Zwłaszcza w obliczu tego złego incydentu tym bardziej są potrzebne rozmowy i tym bardziej prezydenci powinni o  tym incydencie rozmawiać. I myślę, że będą o tym incydencie rozmawiali szczerze, w dobrej atmosferze, z  dobrymi rezultatami, bo to pewna tradycja rozmów prezydentów Polski i  Rosji - powiedział.

Nałęcz pytany czy brany jest pod uwagę inny niż dotąd scenariusz uroczystości w miejscu katastrofy, odpowiedział, by dziennikarze nie oczekiwali, bym w tej skomplikowanej sytuacji mówił o jakimś już ustalonym uzgodnionym scenariuszu. - Wszystko było dopięte na ostatni guzik do wczoraj, ale wczoraj coś się rozpruło. Trzeba te guziki na  nowo pozapinać. Trochę trzeba czasu i sporo dyskrecji w tym momencie załatwiania tej sprawy - zaznaczył.

"Rok temu runął nasz świat"

pap, ps

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...