Dwie Polski, dwa mity
Prawicowi publicyści nieraz utyskiwali w ubiegłym tygodniu na to, że w liberalnych pismach trwała zmasowana kampania oskarżająca ich o sianie nienawiści i wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej. Można zrozumieć ten żal, gdyż w wojnie domowej o pamięć rażeni są wszyscy, łącznie z tymi, którzy w dobrej wierze pragnęli uhonorować ofiary katastrofy.
Ale po drugiej stronie barykady niechęć i zniecierpliwienie są równie silne, i to od bardzo dawna. Krótki moment żałobnej wspólnoty sprzed roku dziś jest przebrzmiałym, wręcz nierealnym wspomnieniem. Gdy „solidarni" od dawna czekali na tę rocznicę, pisząc jej scenariusze, „liberalni" z lękiem obserwowali te przygotowania, słysząc już tykanie zegara przytroczonego do kolejnej bomby społecznej. Przebieg ostatnich wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu potwierdził obawy.
Mit smoleński jest faktem, to on dziś organizuje publiczną debatę i odpowiada za jej temperaturę, kreując wszystkie złe emocje. Jak głęboko zdołał zapuścić korzenie w zbiorowej podświadomości? Trudno powiedzieć. Warstwy naskórkowe opanował niemal w całości. Co dostrzec nietrudno zwłaszcza teraz, w przededniu uroczystości beatyfikacyjnych Jana Pawła II – nieco zepchniętych w smoleński cień.
A przecież oba te mity – smoleński i JP II – to kluczowe w dzisiejszej Polsce opowieści, wokół których budujemy swoją tożsamość.
O mitach budujących tożsamość Polaków w najnowszym "Wprost" pisze Rafał Kalukin. Tygodnik w sprzedaży od poniedziałku.