Polacy w Afganistanie mają nowe oczy
Dwa zestawy za 90 milionów
Dwa zestawy średniego zasięgu Aerostar izraelskiej firmy Aeronautics, wraz ze szkoleniem i wsparciem logistycznym, MON kupiło w lutym 2010 roku. Koszt zakupu, dokonanego w ramach tzw. pilnej potrzeby operacyjnej, wyniósł blisko 90 mln zł. Jeden zestaw - cztery samoloty i dwie naziemne stacje ich sterowania - miał trafić do Afganistanu jesienią ubiegłego roku, drugi miał pozostać do szkolenia w kraju. Obserwatorzy wątpili, by udało się dotrzymać tego terminu. Ostatnio wojsko przewidywało, że Aerostar zacznie normalną służbę w połowie marca. Opóźnienie powstało z przyczyn leżących po stronie producenta, do niedawna trwały próby przeprowadzane przez dostawcę, po nich oceny dokonała wojskowa komisja, od której zależało formalne przejęcie aparatów rozpoznawczych.
Wybierano z Izraela
Wyboru dokonano spośród ofert trzech firm izraelskich IAI, Elbit i Aeronautics Defense System. Wybrano system najtańszy, który dysponuje tylko urządzeniami optoelektronicznymi, nie daje - jak droższe produkty konkurencji - możliwości podsłuchiwania ani zakłócania łączności radiowej przeciwnika. Pod tym względem wymaga uzupełnienia innymi systemami. Wcześniej polscy żołnierze w Afganistanie dysponowali zestawami krótszego zasięgu Orbiter - produkowanymi także przez Aeronautics, a od wiosny ubiegłego roku mogą korzystać z informacji dostarczanych przez zestawy Predator i Scan Eagle.
Eagle bez pasa
Orbiter ma zasięg 15 km i głowicę optyczną pozwalającą na obserwację w dzień i w nocy. W skład jednego zestawu, obsługiwanego przez trzyosobową załogę, wchodzą trzy samoloty. Charakterystyczną cechą Scan Eagle jest to, że nie wymaga on pasa startowego - startuje z wyrzutni, na niej też kończy lot, chwytany na linę. Obsługują go polsko-amerykańskie zespoły złożone z mechaników oraz operatorów.
Decyzja, którego typu bezzałogowy statek latający zostanie użyty, zależy od tego czy zadanie jest planowane na szczeblu plutonu, kompanii czy jeszcze wyżej. Decyzja o wykorzystaniu Predatora zapada w dowództwie dywizji, której podlegają polskie siły w Afganistanie. Bezzałogowe samoloty i balony obserwacyjne wiszące nad bazami w Afganistanie wielokrotnie umożliwiły dostrzeżenie zamachowców zakopujących zdalnie odpalane przydrożne miny lub przygotowujących się do ostrzału baz.
zew, PAP