MSZ tnie po etatach. Zlikwiduje 300
Zmniejszenie zatrudnienia jest jednym z elementów modernizacji resortu, która trwa już od trzech lat. - Będziemy racjonalizować zatrudnienie w tym i w przyszłym roku. Pierwsza fala (do końca 2011 roku) to jest powrót do stanu zatrudnienia z początku kadencji rządu Donalda Tuska. Druga fala będzie miała miejsce w przyszłym roku po prezydencji - redukcja zatrudnienia wynikająca z nowej organizacji pracy, nowych możliwości technicznych - powiedział dziennikarzom Sikorski.
W ramach racjonalizacji niektóre funkcje będą łączone, jak np. księgowych. W miastach, w których jest kilka polskich placówek (np. w Brukseli), księgowość ma prowadzić jedna osoba. - W wyniku tego typu racjonalizacji możemy wykonać polecenie prezesa Rady Ministrów, aby resort zakończył kadencję z niewiększą liczbą pracowników niż ją zaczął - mówił Sikorski.
300 osób, które resort planuje zwolnić do połowy przyszłego roku, to 6 proc. ogólnego zatrudnienia ministerstwa, które wynosi około 5 tys. etatów. Sikorski podkreślił, że te decyzje dotyczące zmniejszenia zatrudnienia nie mają związku z budżetem na 2012 rok, ponieważ założenia do niego przewidują, że we wszystkich resortach fundusz płac pozostanie niezmienny. - My to robimy dlatego, że jesteśmy gospodarni - powiedział Sikorski.
Na czas polskiej prezydencji (druga połowa tego roku) do Brukseli delegowano około 200 osób, a personel we wszystkich placówkach dyplomatycznych związany z tym zadaniem został zwiększony łącznie o około 300 osób. W gronie tych osób są przedstawiciele różnych resortów. Około 20 osób, w tym m.in. tłumacze, ma być dodatkowo zatrudnionych na okres prezydencji.
Modernizacja ministerstwa obejmuje także sprzedaż zbędnego mienia resortu, kupowane są jednocześnie nowe budynki dla placówek dyplomatycznych.
pap, ps