Polski olimpijczyk będzie trenerem. "Młodzi potrzebują weterana"
"Młodzi potrzebują weterana"
Bartnik pracował już m.in. jako drugi trener w Gwardii Wrocław, ale obecnie, w klubie Orzeł Oleśnica, skupi się wyłącznie na szkoleniu. - Podoba mi się praca trenerska i ciągle się w tym temacie dokształcam. Teraz mam pod opieką 8-10 młodych zawodników, których spokojnie mogę wystawiać w zawodach ogólnopolskich. Myślę, że młodzi ludzie potrzebują takiego weterana. Osoby, która im doradzi i wskaże właściwą drogę – dodał.
W karierze, oprócz brązowego medalu igrzysk zdobytego w 1992 roku, wywalczył także m.in. brązowy medal ME w 1996 r. i dziesięciokrotnie mistrzostwo Polski. Zaznaczył, że to jednak krążek z Barcelony jest dla niego tym najcenniejszym. - Już sam awans do turnieju olimpijskiego był bardzo trudny, a mój medal to ostatni krążek zdobyty na igrzyskach przez polskich pięściarzy od 19 lat. Mam nadzieję, że za rok w Londynie to się jednak zmieni – podkreślił.
Wybrałby boks
Pytany o to, czy gdyby miał taką możliwość, to w młodości zmieniłby dyscyplinę i czy w ogóle zostałby sportowcem - Bartnik odpowiedział, że jego decyzja nie mogłaby być inna. - Na pewno wybrałbym sport i na pewno boks. Teraz z perspektywy czasu żałuję jedynie, że nie trenowałem mocniej, bo byłaby szansa na zdobycie jeszcze kilku medali. Pięściarstwo to sztuka, a jeśli ktoś chce walczyć i odnosić sukcesy, musi bardzo ciężko pracować. Mamy oczywiście trenerów, ale w ringu jesteśmy tak naprawdę sami – przyznał.
Bartnik był zawodnikiem Gwardii Wrocław, w 1990 r. zwyciężył w turnieju im. Feliksa Stamma. Trzykrotnie występował w igrzyskach olimpijskich, a w Barcelonie wygrywając trzy walki zdobył brązowy medal w wadze półciężkiej. W latach 1993, 1995, 1997 startował w mistrzostwach świata oraz Europy w 1993, 1996 (wywalczył brąz) i 1998. Ostatni pojedynek stoczył w grudniu ubiegłego roku, kiedy to pokonał w Berlinie w trzeciej rundzie Marcela Erlera.
zew, PAP