"Czuję się niewolnikiem i złodziejem". Białoruś bez dewiz
"Do pojawienia się problemów na rynku walutowym kredyty w dolarach i euro Białorusini mogli spłacać w rublach po kursie odbiegającym tylko o 2 proc. od kursu oficjalnego. Jednak w ostatnim czasie spłacali już walutowy dług po zupełnie różnych kursach: od 4500-6000 rubli za dolara" - zauważa gazeta nawiązując do uwolnienia kursu dolara w kantorach. Informuje, że Białorusini są winni bankom około 330 mln dolarów; kredyty walutowe brali głównie na zakup nieruchomości i samochodów.
W sondzie przeprowadzonej przez gazetę dziesięć osób odpowiada na pytanie, jak radzą sobie bez dewiz. Jak wynika z ich odpowiedzi, dolary są im potrzebne do spłaty kredytów walutowych, zapłaty za wynajem mieszkania lub za korepetycje, a także na drogie usługi dentystyczne, urlop za granicą i kupno drogiego sprzętu. Jeden z pytanych mówi "Komsomolskiej Prawdzie", że nie nauczył się żyć bez dewiz: "czuję się niewolnikiem i złodziejem, który po to, by dostać obcą walutę, musi stać dzień i noc w kolejkach (przed kantorami) albo błagać o nią krewnych z zagranicy".
"SB. Biełaruś Siegodnia", dziennik administracji prezydenta, podkreśla, że Kazachstan jest gotów uczestniczyć w prywatyzacji białoruskich przedsiębiorstw. Białoruś zaś "ma nadzieję na otrzymywanie z Kazachstanu ropy dla swych zakładów petrochemicznych i liczy na to, że wszelkie przeszkody związane z transportem surowca przez terytorium Rosji będą wkrótce zlikwidowane". "Jesteśmy nadzwyczaj zainteresowani dywersyfikacją dostaw ropy" - cytuje gazeta słowa Łukaszenki w Astanie. Dziennik przypomina, że oba kraje wraz z Rosją tworzą Unię Celną i Wspólną Przestrzeń Gospodarczą.
PAP