Prezydent nie chce ogłaszać wyborów pod dyktando PO
Dodano:
Bronisław Komorowski nie chce wyznaczyć terminu wyborów parlamentarnych na dzień ustalony przez Platformę Obywatelską. Z informacji „Wprost” wynika, że prezydent coraz poważnie myśli o rozpisaniu wyborów na 16 października.
Zarząd PO jeszcze w styczniu zarekomendował 23 października jako datę, w której powinny się odbyć wybory parlamentarne. Problem jednak w tym, że władze Platformy z prawnego punktu widzenie nie mają na to żadnego wpływu, bo termin wyborów wyznacza prezydent. A ten jak dotąd wystrzegał się podawania konkretnych terminów. Choć nieoficjalnie było wiadomo, że również przychyla się do 23 października.
- To już nieaktualne – mówi „Wprost" jeden ze współpracowników głowy państwa. – Prezydent coraz bardziej skłania się dziś do 16 października. Powody są dwa. Po pierwsze, nie chce sprawiać wrażenia, że działa pod dyktando Platformy. A po drugie ta data jest korzystniejsza z punktu widzenia kalendarza polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
Gdyby Bronisław Komorowski rzeczywiście rozpisał wybory na 16 października, to dzień po nich premier Polski musiałby jechać do Brukseli na jeden z trzech szczytów Rady Europejskiej, które przypadną na naszą prezydencję w Unii. Szczyt będzie poświęcony kwestiom związanym ze wzrostem gospodarczym. Potrwa dwa dni: 17 i 18 października.
- To już nieaktualne – mówi „Wprost" jeden ze współpracowników głowy państwa. – Prezydent coraz bardziej skłania się dziś do 16 października. Powody są dwa. Po pierwsze, nie chce sprawiać wrażenia, że działa pod dyktando Platformy. A po drugie ta data jest korzystniejsza z punktu widzenia kalendarza polskiej prezydencji w Unii Europejskiej.
Gdyby Bronisław Komorowski rzeczywiście rozpisał wybory na 16 października, to dzień po nich premier Polski musiałby jechać do Brukseli na jeden z trzech szczytów Rady Europejskiej, które przypadną na naszą prezydencję w Unii. Szczyt będzie poświęcony kwestiom związanym ze wzrostem gospodarczym. Potrwa dwa dni: 17 i 18 października.